
Panna E.
Miota mną nieustannie i wciąż rzuca mną po kątach
Każdego dnia mocniej wierze że może gdybym była dobra
Nie spotkałabym jej nie chciałaby się przyjaźnić
Może istniałaby wciąż tylko w mojej wyobraźni
Ale jest Panna E wciąż jest tutaj ze mną
I choćbym bardzo chciała nie odejdzie na pewno
Na pewną śmierć skazałaby mnie w ciemno
Gdyby nie wiedziała że jak umrę to ona umrze ze mną
Metaliczny smak w ustach poprzegryzane wargi
Szum w uszach krystaliczne ciepło i poskładane skargi
Do walki nie mam siły już bo żeby z nią walczyć
Potrzebuje co najmniej ośmiotysięcznej armii
Daj mi siłę Boże spróbuj zrozumieć
Że nawet jak ją zostawię to i tak jej nie zgubię
Nie lubię niepewności i tej chorej zawiści
Ani tego że zrodzony pomysł w jej głowie we mnie się z ziścił
Uprzykrzy kolejny krok zniszczy każde marzenie
W ofierze co kaprys składam na ołtarzu siebie
I gdyby tylko tak móc cofnąć czas
Uwierzyć że jak kot każdy ma dziewięć szans
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Stop stój
Otwieram oczy a jedyne co widzę to ciemność
Otwieram usta jedyne co wypływa to jęk
Bo boli mnie codziennie co raz mocniej
Gra na moich myślach szarga nerwy pożera emocje
Koniec mówię jej szeptem do ucha
Koniec krzyczę jej w twarz a ona i tak nie chce słuchać
Niedługa była chwila w której prowadziłam monolog
Bo ona w ramach zemsty posypała rany solą
Słono zapłaciłam za próbę odseparowania
Ale jak jemioła z drzewa energię całą wyssała ze mnie
Biegnę liczę że przed nią ucieknę
Ale gdzie bym nie była ona zawsze mnie dosięgnie
Przed siebie patrz za siebie się nie oglądaj
Co sił w nogach to jak moja życiowa klątwa
Najbardziej ze wszystkich lubi spadać jak bomba
Gorszy niż z diabłem jest tylko z Panną E kontrakt
Niby zerowa kontra ale uderza jak Drogba
Byleby dotrwać do końca a skończyć by się już mogła
Niby zerwałam kontakt ale telefon dzwoni non stop
Niby pewny grunt a pod nogami grząsko
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Stop stój
Niby spokojnie ale wiem że to jeszcze nie koniec
Bo pozostał strach co stale spędza sen z mych powiek
Powiem wam co wiem choć wiem w sumie niewiele
Że uwolnienie się od niej jest jak senne marzenie
Ciężkie brzemię dźwigam na swoich barkach
Bo w najmniej oczekiwanym momencie się zjawia
Stawia sprawę jasno jak kawę na lawę
Że moje ciało należy do niej na stałe
Na zawsze będę uwięziona w jej niezwyciężonych sidłach
Że to pomyłka nie sprawi prośba unik czy modlitwa
Ataki niekontrolowane co chwile
Alt control delete ataki niespodziewanie
A i tak co dzień łamię schemat
Sięgam po to czego mi trzeba
I windą do nieba jadę po swoje marzenia
Teraz ignorancją stłamszę twoją obecność
Bo ja dorosłam a Ty wciąż jesteś jak dziecko
Od tej chwili Gandzia Orfirin na linii frontu
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Krzyczy za mną stop stój
Stop stój