Bonson

Rano


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Kolejny szlug dogasa w kiepiole
Jest wtorek mam kaca więc boję się że zdechnę
A mówili że to co robimy nie jest niebezpieczne
Chyba wcześniej myślałem głupio że to jeszcze przerwę
Telefon dzwoni wciąż nie odbieram bo jej pęknie serce
Jest rano wszyscy posnęli jest słabo
Więc siedzę sam i czekam aż demony się zjawią
Puste worki niedopite drinki pet z kawą
I myślę jak to kurwa się stało
Krew na stole na czole znowu ktoś zarzygał parkiet
I już nie wiem sam ile to już dni jak w transie
Kumple mówią mi że to nie jest już zbyt zabawne
Okej odeśpię i wracam od jutra nie od dziś masz rację
Nie wiem kim jestem kim się stałem kiedy i za jaką cenę
Kolejny raz rozbijam twarz o glebę
Który raz mówiłem zaraz to zmienię sorry za bardzo nie wiem

Wszystko śmierdzi wódą i prochem
Wszyscy już wyszli i smutno mi trochę
A nie został ktoś jeszcze kumpel mój Johnie Walker
Ale on też mówi że już trochę późno wychodzę
No to idziemy zdrówko i w drogę
I niby kurwa jak mam się ogarnąć
Kiedy wszystkie najlepsze rzeczy w życiu są darmo
Ktoś znów przywiózł wódę po drodze towar ktoś zgarnął
Kolejny dzień odpalam choć mam dość
Jestem egoistą kurwą łajdakiem jak chcesz nazwij
Z najgorszej strony w tym mieście poznał mnie prawie każdy
I spoko ty olać to mam takie jazdy i chuj japę zamknij a co mam się martwić
Myślałem że ułożyłem sobie w życiu wszystko
Ale jak zawsze w życiu wyszło tak że mi znów przykro
Jak patrzę w lustro wkurwia mnie ryj mój tylko
I nawet nie wiem czy to mój ryj czy ktoś inny