
Romans Irena
Do niewoli mnie wzięła twych słów kantylena
I czerwone twe włosy jak fez
Pokochałem subtelne twe imię Irena
I ślad ciepłych twych łez twoich łez
Pokochałem tę dumę tę polskość twej ręki
I tę królów błękitną krew
I tę bladość twych lic do zachwytu do męki
Zasłuchanych w serdeczny mój śpiew
I wciąż blednąć i cierpieć w tęsknocie i smutku
Serce w dłoni zacisnąć jak głaz
I wszystkiego się wyrzec i odejść cichutko
I uśmiechać się jeszcze raz wraz
Ach czyż można zapomnieć wdzięk ramion dziecinnych
Zapłakane twe usta co drżą
Akcent polskich słów wyszukanych i płynnych
Skłon zmęczonych twych rzęs które mrą
I te brwi skrzydlate tę skroń Beatrycze
I tę wiosnę co uśmiech twój śle
Ach jak trudno jest kochać w tym świecie obliczeń
Jak źle kochać bez końca jak źle
Już nie mogę już nie chcę żyć w tej poniewierce
I witając czar jarzma i pęd
Ja ze sceny jak piłkę ci rzucam me serce
Nu łowitie princessa Irène