
Sportowe życie
Poranek wybucha w tle
I robi się stromo
Walczymy jest pierwsza krew
Wygrywam wiadomo
Pytasz czy mam dość
Kiedy patrzę w bok
Ciągle lubię was
Choć byliście fajniejsi
Staję się kundlem
By nie trwać sekundę
Oświeci Cię myśl jak pochodnia
Że dni to konfetti dla ognia
Do tej pory to był żart
Wiem że się o to wściekniesz
Teraz tylko jeden pstryk
I zaraz będzie pięknie
Popatrz jak pęka czas
Kruszą się piętra
Plagiaty dzieciństwa to
Wakacje i święta
Nie dotrzymać słów
Nie przeprosić znów
Bardzo bym chciał lecz
Jest już za późno
Każą mi zmądrzeć
Ja wiem że nie zdążę
Oświeci Cię myśl jak pochodnia
Że dni to konfetti dla ognia
Do tej pory to był żart
Wiem że się o to wściekniesz
Teraz tylko jeden pstryk
I zaraz będzie pięknie
Dziś na plaży pada śnieg
Przyszły rok się kończy
A ty wyobraź sobie że
Mogłeś być kimś gorszym