Karian

Stempunk


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Dawno nie trybiąca maszyna, cała w częściach - to cały ja
Okraszony fantazją wymiar, bardzo proszę, zabierz mnie tam
Kłęby dymu ze starych cygar w obecności prawdziwych dam
Czuję duszę w lokomotywach, tych pędzących w nieznany świat
Gdzie mnóstwo zagwozdek to dar, nerwy zmieniane na stal
Bacznie czekają na znak, choćby tycią szansę
Rozum ucieka na bal, buja w obłokach i tak
Nagle sam chciałbyś to brać wszystko na poważnie
Więc gubię powierzchnię jak sterowce w La Manche
Przechadzam się w starym swetrze pomiędzy fabrykami
Wdychając brudne powietrze w żarze naftowych lamp
Ukrywam marzenia senne, śpiące pod powiekami

Unoszę się balonem we śnie, naprawdę
Przymierzam kapelusz pradziadka, mam frajdę
Przez peryskop podglądam grzecznie sąsiadkę
Byłem tym smarkaczem, co klaskał na plaster
Unoszę się balonem we śnie, naprawdę
Przymierzam kapelusz pradziadka, mam frajdę
Przez peryskop podglądam grzecznie sąsiadkę
Byłem tym smarkaczem, co klaskał na plaster

Parująca szyba, stale wciąga widza
Zasmakować życia choćby jedną lampę chcę
Szarobura mina, zawsze mnie goniła
Daj mi się zatrzymać, na minutę, na dwie, gdyż
Nie wiem ile będę rwał cerę, tomografie pustych kłamstw
Na wszelki wypadek, znam cenę twojej twarzy w dłoniach
Nie wiem ile będę brał Ciebię, me sumienie pełne skarg
Więc porwij mnie nagle i trzymaj w steampunkowych szponach

Unoszę się balonem we śnie, naprawdę
Przymierzam kapelusz pradziadka, mam frajdę
Przez peryskop podglądam grzecznie sąsiadkę
Byłem tym smarkaczem, co klaskał na plaster
Unoszę się balonem we śnie, naprawdę
Przymierzam kapelusz pradziadka, mam frajdę
Przez peryskop podglądam grzecznie sąsiadkę
Byłem tym smarkaczem, co klaskał na plaster