
Super ziom
Kiedy zakładam skafander wyskakuję przez piętro czwarte
Czujesz ulatuje dym jak tętno po traumie
Paranormalnie jak alien na elevator
Wbijam z punch linem skręcić kark clark kentom
To super wiem to moce mam skrajne kiedy runę
Powiedz mount everestom by nie przestawały patrzeć w górę
Zresztą to miej ten zaszczyt w ogóle
Kiedy sunę tu na sam szczyt w stronę Lune no sekundo une
I potrafię odjarać zapałki błyskawicą
Nawet w oceanie podczas walki z ośmiornicą
I potrafię myślą rozbijać metal
Nawet jak piję czystą przez blisko 5 miecha
Batman to mój robbin xena mi aerobik robi
Obi Van Kenobi szkolił ją by miała połyk dobry joł
Skilla od yody każdy wziął i dostał swoje bronie
Ja dostałem majka w dłoń i zostałem super ziomem
Po po poznaj majkela super bohatera
Pierwszego kierego wyjebali z marvela
Rysownik nie raz musiał swe szkice skreślić
Bo wciąż wypuszczałem dymki ale bez treści
Żeby bezcześcić komiksy w ten sposób
Za karę na ziemi pomagam ofiarom losu
Opary sztofu czynią mnie super chopem
Jak pijemy z hanckockiem wkurwiam ludzi punk rockiem
Leci z okien za nim john hanckock
Za nimi ja z peleryną czerwono czarną
Lecimy w miasto wytępić pajaców
Tak to ja! Usunąłem krzyż z pod pałacu
Posłuchaj chłopaku bo po to ta nuta
Na dźwięk mego imienia ucieka nawet buka
Lód się topi a pustynia chce zakwitnąć
Bush się robi cywilizowany jak Clinton
Prawie bingo ale jednak
Pechowy super ziom feralna imprezka
I nie chcą mi wybaczyć te świnie w mediach
Że my wtedy tak popili tego dziewiątego kwietnia
Leję na gadżety od płaszcza po maski
Bo staję się niewidzialny kiedy wkraczam do akcji
Nieodmiennie patrzę na wszelkie pojazdy
Bo latam szybciej od światła oraz sram na urok stacji
Co do matki natury moja każe o nią dbać mi
Więc przerabiam odpadki na niezbędne dodatki
Pragną mnie Indianki Azjatki Czekoladki
Bo całusem uruchamiam niekończące się orgazmy
Mej słowianki tak wyjątkowo cenie korzenie
Że dawni oprawcy zaczęli oddawać ziemie
Choć nie zgadzam się z mocherem pomagam starzikom
Może w zamian przestaną ufać legalnym bandytom
Co chcą walczyć z banitą czyszczącym ich sejfy
By wznosić obiekty nauki i sportu na setki
Lecą paletki za perły do mikrofonu
A to za sprawą bitu i pozostałych super ziomów
To nie jest ptak
To nie jest samolot
Rakieta kosmiczna to nie jest obłok
Oh fuck to nie bohater
To po prostu super ziom
To nie jest ptak
To nie jest samolot
Rakieta kosmiczna to nie jest obłok
Oh fuck to nie bohater
To po prostu super ziom
Raz usiadłem sobie na skraju księżyca przyczaj
Obok małego księcia i jego róży dobry zwyczaj
Mówi mi się przywitaj zapytaj co słychać
Taki prikaz od furgających po bitach
Mam pińcet gram wykurwistego szuwaxu boo
Tego właśnie potrzebuje super ziom jak ja
Czyli czego? Super relaxu
Super człowiek to super odpowiedź
Na super pytanie dokąd pędzi tyle owiec
Co się tyczy kobiet jedno na pewno wiem
Kiedy jęczy Ci w nocy na bank nie warczy w dzień
Rzucam cień na zło i na koniec powiem jeszcze
Buduj słowami podtrzymuj gestem
Rozświetlaj oczami przemawiaj sercem
Bo ostatecznie ty też nim jesteś
Gdy dudni subwoofer zmieniam się w ziomka super
Zakładam turban i wbijam w latający kufer
Super trooper abba abba ojcze
Robię swoje chopie i nigdy nie jojczę
Skończę jak każdy choć żyje inaczej
Czy jestem fajny no kurwa raczej
Się nie patrzę co tam szepczą inni
Gonie łajdaków i bronię niewinnych
Zwinny jak gepard zdolny jak Geppert
Gdy lecę ludzie myślą że widzą rakietę
A tu zwykły sweter czapka jakieś szorty
Uwaga lecę! Milkną w piekle czorty
Zwiedzam porty śpiewam szanty w tawernach
Zawsze wierny muzyce ona też mi wierna
To nie serial jestem super ziomem serio
Beat jest moim koniem a wyobraźnia prerią
Jedna rzecz yo dodam na koniec
Ty też możesz zostać super ziomiem ziomie
Tylko wyobraź to sobie sobie
Tylko wyobraź to sobie sobie
To nie jest ptak
To nie jest samolot
Rakieta kosmiczna to nie jest obłok
Oh fuck to nie bohater
To po prostu super ziom
To nie jest ptak
To nie jest samolot
Rakieta kosmiczna to nie jest obłok
Oh fuck to nie bohater
To po prostu super ziom