
To miasto...
Miasto fundowało kaca i chroniło przed życiem
Które wymagało więcej niż dupeczki i kieliszek
Oto miasto w którym Rysiek przeżył dramatyczne chwile
By za chwilę móc się cieszyć szczęściem taki przywilej
Też miewałem takie dni jak chłopaki w Nienawiści
Jednak nie skończę jak Vinz Grucha pokój dla wszystkich
Którzy przedwcześnie ile było tych pogrzebów
Do dziś nie potrafię płakać kiedy piach leci na wieko
Wokół masa zakładników złych nawyków Panie proszę
Nie wrzucaj mnie z powrotem w wir wydarzeń to najgorsze
Co by mogło się przydarzyć nie zamierzam już tam wracać
Nie chcę moralnego kaca żadnego kaca praca
Nad sobą najważniejsza już poznałem smak życia
Gdybym wiedział że to życie na tym polega to Rysia
Bym pokochał w sobie wcześniej kiedy byłem małym dzieckiem
Może życia bym nie stracił tylu lat bo czasem tęsknię
Chociaż teraz odpowiednie piorytety mam co zechcę
Bo jak Renton wybrałem życie już nie ucieknę
To miasto
Na bit się Rychu wpierdolił jak nasza płyta na olis
Chcesz dorównać mistrzowi nie pytaj mnie jak to zrobić
To jakbym mógł Syzyfowi rzucić wskazówkę przepraszam
Nie moja wina że branża dla Ciebie stajnią Augiasza
Znów ta pierdolona wódka Ty pogrążony w smutkach
Podlewasz demony Twoja pamięć absolutna
Nie na salony podwóza ten rap Cię wkurza
Rymów burza jak klej odurzam pizgam jak Różal
Spotkasz miłość jak miło opisać ją niczym Miłosz
Mówią Rychowi odbiło gada o fajnych rzeczach
Ja nie zaprzeczam że faza jest fajna i uczłowiecza
A lata lecą więc trzeba doświadczać prawdy odleciał
Dzieciaka z nizin polecam poczuć sens życia na barkach
Witamy w getcie jak Spice One uliczna kompania karna
Przeklęty garniak i praca bo nie popłaca tak mówią
Pozbawieni przyszłości co wiecznie sens życia gubią
Powiedz jak długo w marazmie zamiast
W orgazmie chcesz trwać tak
Defekt Mózgu awaria by się znieczulić jak Maria
Palona na kilogramy by z Ciebie nie wyszedł wariat
Zapewne bezpieczny wariant doprawdy
To rymów karniak
To miasto