
Ty na Swoim Balkonie
Ty na swoim balkonie
Trwasz niemile zdziwiona
Że jak mogłem jak śmiałem
Nie powrócić tu już
Że jak mogłem jak śmiałem
Ja ostatni z ostatnich
W dróg pylistych ogonach
Niosę swoją swobodę
Przysypaną przez kurz
Niosę swoją swobodę
Ty na swoim balkonie
Kulisz z zimna ramiona
Nocy gęsty makijaż
Uspokaja ci twarz
A ja idę od ciebie
W bezprzyczynnej pogoni
Żeby niebo odsłonić
Nim się spełni mój czas
Ty na swoim balkonie
Długo czekać nie będziesz
Zaraz wejdziesz w krąg lampy
Gdzie ogrzany masz kąt
Zaraz wejdziesz w krąg lampy
Ja ostatni z ostatnich
W połatanym obłędzie
Będę szukał tej prawdy
Co uciekła nam z rąk
Będę szukał tej prawdy
Będę szukał tej prawdy
Co uciekła nam z rąk
Będę szukał tej prawdy
Tej prawdy tej prawdy prawdy
Co uciekła nam z rąk
Będę szukał tej prawdy
Tej prawdy tej prawdy prawdy
Prawdy
Prawdy
Prawdy