
Umberto D
Uliczkami różowej zadumy
Idzie biedny pan Umberto D
Niebo ptaki ma z cukru i gumy
Co ma z nieba pan Umberto D
Pan Umberto z nieba ma łaskę
Z nieba ma swoich dziesiąt lat
Pieska którego rano głaszcze
Oraz trochę niespłaconych rat
Nad rynkami różowej zadumy
W takim mieście gdzie hodują bez
Siedzi Pan Bóg i patrzy się z góry
Co robi biedny pan Umberto D
A pan Umberto wraz z Nikiforem
Przeszywa słońce na drugą stronę
Chcieliby po pracy wieczorem
Pić wino białe i czerwone
Uliczkami różowej zadumy
Spaceruje wraz z pieskiem swym
To źle że Umberto zna Nikifora
Źle że Nikifor skumał się z nim
Bo Nikifor nauczy go rzeczy
Których nie znał pan Umberto D
Bo Nikifor mu gwiazdkę zapałką zaświeci
Nie znał cudów tych Umberto D
Uliczkami różowej zadumy
Już nie chodzi pan Umberto D
Z Nikiforem zamieszkał do spółki
A Nikifor jest bóg albo leń
A Nikifor komety rękawem maluje
Zajączki uwięził we śnie
Przez płótna Nikifora spaceruje
Ten biedny pan Umberto D