Oxon

Venom


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Goni cię praca weekend natężenie spore miał
Życie w napięciu mało czasu tracisz potencjał
Nie chcę tak skończyć więc mój opór jest oczywisty
Nie pomaga fakt że Rip to opozycja optymisty
O korzyściach wokół wszyscy plotą każdy high life chce
Jak masz być wolnym człowiekiem uciekaj jak w Half Lifie
Na każde potknięcie czeka tutaj banda hien
Mam na to sposób spada ciśnienie narasta gniew
Siedzi we mnie nie wiem kto tu kogo karmi już
Pluję jadem kiedy przelewam na kartki tusz
Jestem tak bardzo zryty że nie mam się prawa winić
Że ludzie to pasożyty i nie chcę symbiozy z nimi
Się martwię trochę czy w głowie coś mogę zmienić bo
Choć gardzę prochem mam ochotę sobie strzelić
Do paru osób choć nie słyszę głosów nie wiem
Czy to nie sposób by w końcu się poczuć lepiej

The alter ego himself
I freak beats slam it like Iron Shiek
It's in my nature
You'll never stop me I'm top speed as you pop me
Watch me
Half man half amazing
You can't fuck with the flows I bring
Open your mind you see the circus in the sky
Close your eyes and imagine feel the magic

Obiecałem sobie że dziś z tego nie skorzystam
Wiedziałem że bez tego będzie mi tak ciężko wytrwać
Mam to jak szósty zmysł mój mały terrorysta
Jadę na gazie a bit mnie wysadzi w zasadzie wystarczy zaledwie iskra
Skąd się wzięło to mój demon czy mam genom winić
Idę przez Szeol byle jełop tego nie rozkmini
Chcę stworzyć dzieło i tracę swe kolejne godziny
Jest we mnie Venom i chce bym wziął nieco z jego siły
Żywię się sobą i trawię od wewnątrz pozorna wielkość
Pozwala ukryć mi swoją niepewność i strach że mnie zrobić tu mogą na miękko
Po co lamento dawać wam poklask zważać na innych mogąc samemu
Może dlatego że zbudzić cię mogę samotnie nie mieć dla nikogo anthemu
Siwy siwy dym czuję że nie jestem sobą
Ty gdy odpuszczam z tym czuję że nie jestem sobą
Co mnie tu spotka nie pytam się ciebie bezczelnie
Żrę się od środka już nie wiem ile jest we mnie mnie

Więzień nienawiści pozdro Norton mordo
Mam tak non stop odkąd zderzyłem się z życiem
Chcecie mniej zawiści dobro poszło w kąt bo
Ja gram prostą kontrą żeby być na szczycie
I siedzę za kratami po kracie z wariatami
Śmiejąc się z tych którzy nie widzą krat bo prawda rani
Mów mi głupi skazaniec skminisz po chwili ziom
Że połączyłem to wszystko jak silikon

Feeling jak Dziki Gon gdy przerażenie spada na łeb
Wszystko przepadło w chwili bo za długi czas wracałeś
I nie ważne praca narkotyki czy twój brat antałek
Jeśli bez nich jesteś nikim nie odejdziesz na bank w chwale
Wybierz symbiozę pozorna siła lecz mózg wypruty
I ciągła wina że wygrywasz przez substytuty
Czy może wbijasz w to bo nie chcesz więcej tu być truty
I jesteś zbyt dymny by w trumny wieko ci skuły skróty

Nie mógł się uwolnić przeczuwał że nic dobrego nie wyniknie z tej relacji ale wciąż popełniał te same błędy