
Wezwanie pustyni
Przybądź o duszo spragniona pokoju
Pod rozłożystej mej palmy konary
Spocznij w jej cieniu po upalnym znoju
Tu na kamieniu u skalnej pieczary
Świeży cię powiew ochłodzi pustyni
I nocna cisza sklei twe powieki
A ręka Boża ta cudów mistrzyni
Swej nie usunie
Swej nie usunie
Swej nie usunie
Od ciebie opieki
A gdy zaczerpniesz nowych się do pracy
Paweł pustelnik ujmie cię za rękę
I nowe drogi w pustyni oznaczy
Z duszy usunie obawy udrękę
Sam cię powiedzie na ojczyzny łono
Gdzie nie ma smutku i serca tęsknoty
Jak doprowadził białej braci grono
Drogami ciernia
Drogami ciernia
Drogami ciernia
Lecz śladami cnoty
Abyś nie ustał na drodze do celu
Na każdą chwilę czuwaj przy Jezusie
Wszak już manowce pochłonęły wielu
Ty również możesz ulec pokusie
Czuwaj w samotni na skinienie Pana
Jak Paweł święty w podziemnej jaskini
A znajdziesz szczęście od samego rana
Jako twój Ojciec
Jako twój Ojciec
Jako twój Ojciec na łonie pustyni
Jako twój Ojciec
Jako twój Ojciec
Jako twój Ojciec na łonie pustyni