
Wielki Tan
Samochód ślizga się a droga wciąż się pnie
Za szybą wstają mgły już świt
Na szczycie chłodny wiatr rozwija zwoje map
Sam nie wiem czy mam stać czy iść
Czuję jak stygnie krew
Muszą paść słowa złe
Tak bym chciał odwlec to
Choć o dzień choć o rok
Zanim ten kogo znam pierwszy cios zada nam
Chciałbym znów z Tobą pójść w wielki tan
Jeszcze raz w siebie wejść imię znów jedno mieć
Życiem móc upić się aż na śmierć
Gdy patrzę z góry w dół przeszywa głowę ból
Jak werbel tłucze żwir spod kół
Znienacka pada strzał i z nieba spada ptak
Na maskę z białych chmur deszcz piór
Czuję jak stygnie krew
Muszą paść słowa złe
Tak bym chciał odwlec to
Choć o dzień choć o rok
Zanim ten kogo znam pierwszy cios zada nam
Chciałbym znów z Tobą pójść w wielki tan
Jeszcze raz w siebie wejść imię znów jedno mieć
Życiem móc upić się aż na śmierć
Tam gdzie Ty tam i ja przecież tak miało trwać
Póki krew niosąc tlen płynie w nas
Zanim ten kogo znam pierwszy cios zada nam
Chciałbym znów z Tobą pójść w wielki tan
Zanim ten kogo znam pierwszy cios zada nam
Chciałbym znów z Tobą pójść w wielki tan
Jeszcze raz w siebie wejść imię znów jedno mieć
Życiem móc upić się aż na śmierć