
Wyję do księżyca
Kto by to widział
Jest środek lipca
A ja pod kocem
Przed telewizorem
W imię czego jednak
Ja to robię nie wiem
Chyba podświadomie
Robię to dla ciebie
Kto by to widział
Dzisiaj jest piątek
A ja pod stołem
Na dobry początek
W imię ojca i syna
Coś tu się nie zgadza
Najgorzej jest wieczorem
Wtedy jest najgorzej
Uh uh wyję do księżyca uh uh
Wyję do księżyca uh uh
Wyję do księżyca uh uh
Lipiec jest co roku
A piątek co tydzień
Tego się trzymam
To mi daje nadzieję
Kiedy już ja tracę
I myślę sobie w ciszy
Co ja tutaj robię
Powinnam być gdzie indziej
Z nudów jem czereśnie
Co spadły za wcześnie
Trochę są kwaśne
Ale całkiem smaczne
Wypluwam pestki
I zostawiam resztki
Dla swojego psa
Jedynego kompana
Uh uh wyję do księżyca uh uh
Wyję do księżyca uh uh
Wyję do księżyca uh uh
Ha ha
Uh uh wyję do księżyca uh uh
Wyję do księżyca uh uh
Wyję do księżyca uh uh
Uh uh wyję do księżyca uh uh
Wyję do księżyca uh uh
Wyję do księżyca uh uh