
Za tych, którzy na lądzie
Nim nam przyjdzie do głowy
Lepszy pomysł na życie
Zanim czas da dowody
Że rozpieszczać chce nas
Do szklaneczki nalejmy
Pół na pół dżin z tonikiem
I wypijmy - już czas
Za tych, którzy na lądzie
Niechże będzie im lżej I za tego, co zbłądził
Aby drogi miał mniej I za drobnych ciułaczy
Za procenty z ich kont
Za czerń czarnej rozpaczy
Niech choć zmieni się w blond
Za nieśmiałych, co męstwa
Czasem w życiu im brak Niech i oni zwycięstwa
Raz poczują też smak
Za kierowców niedzielnych
Gdy im droga da w kość
I za niezbyt subtelnych
Niech poskromią swą złość
Za nabitych w butelkę Czekających na cud
Za ich pensje niewielkie Niech podrosną choć ciut
Za śpiącego na dworcu
By nie zginął mu koc
I za nocnych dozorców
Niech nie dłuży się im noc
Nim we mgle niepamięci
Znikną nasze kłopoty
Zanim uśmiech fortuny
Życia zmieni nam treść
Innych z oczy nie traćmy
Pamiętajmy też o tym Żeby toast wznieść
Za tych z sercem złamanym
Dosyć w życiu ich burz
I za wciąż niewyspanych
Niech sen zmorzy ich już
Za amantów filmowych
Niech nie zbraknie im ról
I za moli książkowych
Złota wart taki mól
Za idee nam obce
Warto mieć taki gest
I za tych, co są w kropce
Bo tam ciasno im jest
Za niechciane dzieciaki
Za ich przyszłość i byt
Za ten los jakiś taki
Nieżyczliwy im zbyt
Za rencistów z portfelem
Starzejącym się wciąż
Za dziewczynę z hotelu
By jej trafił się mąż
Za tych wszystkich dokoła
Zapomnianych przez świat
Za nich wznieśmy ten toast
Bo czekają od lat, od lat