
Zakład
Kolejny podskok do czegoś co zawisło w próżni i to
Czy cię wzniesie czy spadniesz nas różni
I nie wiem skąd preset wytrzasnąć na ludzi
Co cenią powietrze tylko jak ich dusisz
Dwa tysiące litrów kryształowej wódki man
Przelej do cysterny, ruszamy gdy spadnie śnieg
W skali od jeden do dziesięć to jestem jak Mulder
Bo paranormalnie za życiem się ciągnę
I chodzę po krytyce a nie przez nią man
Ja param się klaunie jak klinem w historię
Witraże od zewnątrz są czarne na zawsze marzę o światłach ścianach
Meczy mnie gładka ta tafla i salwa od ciszy bez łopotu w żaglach
Gdzie mój paszport polityki i biografia na wiki
Marzenia mini jak Miki ludziki sumienia leaking
Te skurwysyny chcą wity albo no limit alibi
Oby się palililili i w kurwę nie wygasili
Hashashins uzdrawia i nie waż się nawet
Próbować łapać równowagi w tej wadze
Jak nosisz to logo masz kolejne oko
A nie haftowaną ich sakwę na tkance
Znów minęło kilka lat choć to już nie moja sprawa
Powychodziliby z ciał jeśli miałbym się zakładać
O ich zostać albo wyjść wiem że zaszyliby się jak cień
O ich zostać albo wyjść my ruszamy gdy spadnie śnieg
Znów minęło kilka lat choć to już nie moja sprawa
Powychodziliby z ciał jeśli miałbym się zakładać
O ich zostać albo wyjść wiem że zaszyliby się jak cień
O ich zostać albo wyjść my ruszamy gdy spadnie śnieg
Wymyśliłem nowe liczby od czasu gdy cyfry zabrali ode mnie
Logorea kipi od gardeł naiwnych a myślą że to
Chyba Hyde Park londyński
Chodzisz po osiedlach i na każdej ścianie hoolsy
Mimo to nie mają świeżego oddechu mordy
Krew na betonie krew na betonie tonie
I tylko to czasem przerywa monotonie
Znowu upadł deszcz ja odbijam się o północ
1/2 mnie to zdecydowanie półmrok
Nie mogę się znieść choć w dłoni tylko pióro
Babbito i stretch kiedy myślę kurwo New York
Kłamliwi jak Loki ja ogolony na zero jak Rocky Aoki bez adrenaliny nemo
W oceanie korci mnie pogubiona codzienność
Może kiedyś na lądzie był sens serio
Zamrożona metropolia moje ciepłe serce zagasiło ją ostatni raz
Zamrożona metropolia, moje ciepłe serce zagasiło ją ostatni
Stare zabawki i lalki bez rączek wiesz te upiorne co wołają fobie
Leżą spokojnie obok mnie a chłopiec już dawno jest po innej stronie
Znów minęło kilka lat choć to już nie moja sprawa
Powychodziliby z ciał jeśli miałbym się zakładać
O ich zostać albo wyjść wiem że zaszyliby się jak cień
O ich zostać albo wyjść my ruszamy gdy spadnie śnieg
Znów minęło kilka lat choć to już nie moja sprawa
Powychodziliby z ciał jeśli miałbym się zakładać
O ich zostać albo wyjść wiem że zaszyliby się jak cień
O ich zostać albo wyjść my ruszamy gdy spadnie śnieg