
Zmartwychwstanie Mandelsztama
Po Archipelagu krąży dziwna fama
Że mają wydawać Ośkę Mandelsztama
Dziwi się bezmiernie urzędnik nalany
Jakże go wydawać on dawno wydany
Tłumaczy sekretarz nowy ciężar słowa
Dziś wydawać znaczy tyle co drukować
Powstał mały zamęt w pamięci strażników
Którego Mandelsztama mamy ich bez liku
Jeden szyje worki drugi miesza beton
Trzeci drzewo rąbie każdy jest poetą
W oczach urzędników rośnie płomień grozy
Bo w szwach od poetów pękają obozy
Przeglądają druki wyroki nic nie ma
Każda kartoteka zmienia się w poemat
A w tym poemacie ludzi jak drzew w tajdze
Choćbyś sczezł to tego jednego nie znajdziesz
Stary Zek wspomina że on dawno umarł
Lecz po latach Zekom miesza się w rozumach
Bo jak to być może że ziemia go kryje
Gdy w gazetach piszą że Mandelsztam żyje
Skądże mają widzieć w syberyjskich borach
Że to życie to tylko taka metafora
Patrzy z góry Osip na te wyspy krwawe
I gorzko smakuje swą spóźnioną sławę
Bo jak to być może że ziemia go kryje
Gdy w gazetach piszą że Mandelsztam żyje
Skądże mają widzieć w syberyjskich borach
Że to życie to tylko taka metafora