
Znaki
Mówili mi ludzie że jestem ślepcem
Bo mijam szanse które niesie mi życie
I patrzę na nich tak obojętnie
Jakbym skrywał wewnątrz tajemnicę
Mówiłem im że spojrzenie jest względne
I że patrzeć nie zawsze znaczy widzieć
I że mogą zawiązać mi na oczach wstęgę
Bo dobrze wiem dokąd idę
Widziałem znaki na niebie i ziemi
Mówiły obudź w sobie gniew by coś zmienić
Ludzie promieni pragną boją się mrozu
Idąc przez bagno ciągle ufają Bogu
Szukają swobód wygód ciepła sensu
W obliczu klęsk tu często stojąc w miejscu
Padają zarzucając szczęściu kłamstwo
I tępo patrząc w przeszłość wierzą w banknot
Co jest prawdą? Powiedz czym jest wiara
Którą z nagród da realizacja starań
Jaka czeka kara za odrzucanie świątyń
I co czyni Cię dobrym a co złym
Jakie poglądy czynią Cię gorszym powiedz co jest w nas
Co mimo okrucieństwa wciąż każe nam przetrwać
I szukać piękna na ślepo mimo wszystko
Bo rany się zasklepią a łzy kiedyś wyschną
Rozumiesz
Widziałem znaki na ziemi i niebie
Mówiły musisz być pewien gdy reszta nie wie
Mówiły Ty musisz wiedzieć Ty musisz unieść
Musisz nieść nadzieje zgubionym w tłumie
Musisz rozumieć empatia to dar
Twoja pasja do dziar to najtwardsza ze skał
Ludzie wierzą w żal jakby był stworzycielem
Stawiając ceny ponad cele gniotąc intelekt
Mówią niewiele potrzeba do szczęścia im
Lecz zgubili ideę w pogoni za trofeami
I często zostają sami z tą sinusoidą
Wybierając bojkot niezależnie dokąd dojdą
I nim to pojmą to znikną gdzieś pomiędzy
Ideową wojną a pędem do pieniędzy
Mimo że gubią sens w tym ciągle pragną
Bo więzy kiedyś pękną a mury upadną
Rozumiesz