Karol
We are winners, so call your family
It's all that matters, don't love nobody but you
Oh, I got love for you
We are winners, so call your family
It's all that matters, don't love nobody but you
Oh, I got love for you
Nie masz nic a może to i dobrze
Bo gdybyś miał za dużo, to byś nie miał po co wstać
Czasem tracimy wszystko tylko po to, żeby zmądrzeć
Gdybym patrzył na rozsądek, to pewnie dalej bym spał
Gdy zaczołem sie rozwijac i czytałem dużo ksiażek
Powiedziałem sobię, że najbardziej chciałbym robić rap
Jeszcze wtedy nie wiedziałem kiedy i jak to osiągnę
Ale powiedziałem sobie, chcę być w składzie
Co był Jan-rapowanie i medytowałem, zwiedzałem Warszawę
Kiedy wszystko się pierdoli, nie wiem jak to nazwać nawet
Nic nie będzie stałe i nigdy nie będzie trwałe
Może jak wejdę głęboko w punie, to w końcu mi stanie
Chciałem poznawać raperów, i stać dla nich przykładem
Wokół mam tyle doradców, że zapominam o mamie
W domu zawsze był alkohol, a ja nigdy go nie chlałem
I mam ochotę na narkotyki, bo nic nie sprzedałem
Pomyśl jak ten młody chłopak, musi mieć porytą banię
Kiedy jedzie do roboty zarobić kasę na chleb
Sporo osób ma więcej pieniędzy
I mnie rozpoznaje gdzieś na mieście
Albo w busie mowią, wyślij jakiś merch
Słysze krzyki u sąsiadow, i tak myślę jak mi szkoda
Dzieci nic nie winnych, że ich rodzice sie kłócą
W pokoju wciąż widzę tatę, kiedy z bratem żeśmy uciekli
A on szukał nas po mieście i było mu bardzo smutno
W imie Ojca i Syna, i Ducha Świętego
Mamo, tato kocham was, cokolwiek by się nie dzialo
Przeprzaszam, przeprzaszam, przeprzaszam
Yo, yo, yo
Jadę na pierwszy tatuaż, babcia tego nie kuma
Mówi, że jak go zrobię, to nic mi się nie uda
Życie bardzo zasuwa, muza, praca i wóda
Ostatnio już nie piję, ostatnio dzieją się cuda
Odkąd ja zaufał i wkłada serce w okazje
Ide tylko jego droga, omijam moje własne
Mieszkam z moim przyjacielem, mieszkam ziomem karpiem
Szukaliśmy pracy jak koledzy byli dla mnie jak
Halo, kiedy płyta? Jak halo, co tam?
I nie szukali ze mną pracy tylko chcieli kopa
Motywacji, a mnie bardzo bolała głowa
I ćpałem kodeinę chwilę jak bym przedawkował
Nigdy nikt nic nie widział, nigdy nikt też nie dzwonił
Nypel sam w łóżku siedział i już nie chciał kontroli
Chciał porzucić wszystko, Jezus był po jego stronie
Dałem nogę w hip hop, dzwoniłem tym domofonem
Po przyjaciół, żeby tylko wyjść na szluga
Mój tata całe życie palił i ja po tym też
Ludzie Cię krytykują, a sami zapalą szluga
Nigdy się mnie nie słuchaj, nikogo nie potrzebujesz, żeby spełnić swoje serce
Kocham Ciebię i tu jestem
W jakims kolorowym swetrze, siedzi chłopak na podeście gdzieś
I nikt nie wie kim ja jestem, i nikt nie wie kim ty jesteś
Przez co przeszedłeś, chcieli obić gębę mi
Za to że byłem najlepszy, nie widzieli że najlepszy
Zawsze mówili, że to jest prawie niemożliwe
Ten Karol, grają bębny, moja babcia mówi, że to jest prawdziwe
Moja babcia całe życie wierzy w Boga
Moja babcia całe życie była biedna
Gdybym przedawkował nie powiedziałbym, że kocham
Dlatego droga jest piękna
Chcę każdemu dawać miłość, walić to co było
Nie wspominaj o Monsterkach (Kocham cię)
I dziadka, on taki basen w małych klapkach
Dzisiaj idę na basen sam już zagrać