
Fafarafa
Zima w Koszalinie
Stałam jak ten słup na zimnie
Zapomniałeś o paszporcie
I go szukałeś w mym dekolcie
Kochałam nieprzytomnie
I nigdy nie łykałam tylu łez (łez)
Lato w Katowicach
Widziałeś po mych licach
Że ja cała już w nerwicach
Słysząc pusty potok słów
A ty swoje fafarafa
Dziś nasza grająca szafa kończy grę (grę)
Żywiłeś przekonanie, że bez Ciebie się skicham
A ja z tych cytryn lemoniadę mam
I śpiewam tak:
Jodelei (x36)
Warszawska Starówka
Tu się lała księżycówka
A ty znowu ślesz całusa
Dziś mnie to nie rusza
Ach, nie trzeba być Einsteinem
By wiedzieć, że nie ufam Tobie już (oj, nie)
Już dawno jest po ptakach
A tych pląsów czuję brak
Gdzie są moi przyjaciele?
Gdzie mój Uber? Gdzie ten szlak
Bóg mi daje i zabiera
Gdy wszystko jest nie tak
Sama śpiewam pod prysznicem
To co w duszy mojej gra
Jodelei (x36)
Jak płacząca wierzba opadałam z sił
Ty salwowałeś się szklaneczką
Więc puść mi strzałkę
Jak będziesz serce miał
Otarłam każdą łzę
I tak śpiewam noc i dzień:
Jodelei (x36)