Bankierzy


Szczęśliwi nie szukamy Boga
Dla nas jest tylko udziałowcem
Kantoru, który prosperuje
Niech chroni nasze drzwi i okna
Od dżumy i religi obcej
Co każdy zysk zdewaluuje

A będzie miał na swoją chwałę
Fundusze reprezentacyjne
Pasterze Jego będą syci
Niech nam wybaczy grzechy małe
Za wielkie niechaj skruchę przyjmie
Bośmy bankierzy
Bośmy bankierzy
Bośmy bankierzy a nie mnisi

W skrzyniach mamy skarpety
A w skarpetach monety
Co się mnożą w monetach oczu
Serce kusi ochota
By skorzystać ze złota
Lecz niech toczy się niech innych toczy
Niech innych toczy

Jesteśmy wszak pośrednikami
Między zamiarem a stworzeniem
Umożliwiamy czyn podjęty
Nie dziw że się zabezpieczamy
Bo czym że jest doczesne mienie
Jak nie nadzieją na procenty

On nas rozumie bogacz Biały
Inwestujący stale w niebyt
Kapitał w imię wyższej racji
Ładnie by księgi wyglądały
Gdybyśmy chcieli ściągnąć kredyt
Od Jego dzieła pankreacji

On bankrutem jest boskim
Nie posiada ni wioski
Z której mógłby się czysto wyliczyć
Ale Jego agenci
Wiedzą jak się świat kręci
I jak wszystko zapłacić niczym

Oby na zawsze miejsce znaleźć
Pomiędzy wiarą a rozumem
Między ideą a towarem
Bezpieczne to nie bywa wcale
W interes włożyć myśl i dumę
By zamiast zysku ponieść karę

Dlatego mamy dwa oblicza
Metali chłód krwi żywej trwogę
Chaosu Jego weksle w skrzyni
I to jest cała tajemnica
Szczęśliwi nie szukamy Boga
Lecz wiemy co On nam jest winien

Już Go mamy sakralny
Ale niewypłacalny
Kryzys pożarł gwarancję i sumę
A On zsyła anioła
I śmiertelny pot z czoła
Wycieramy jak błędny rachunek