Bez pożegnania


To miało urok tajemnicy
Spojrzenia nas nie zdradził głód
Gdy mnie mijałeś na ulicy
Ja grałam obcość a ty chłód

Może poczułeś się znużony
To w końcu dość banalna gra
Tak łatwo o fałszywe tony
Tylko o jedno czuję żal

Znałam cię przecież i się dziwię
Może się bałeś głośnych scen
Wolałeś głupio i tchórzliwie
Bez pożegnania rozstać się

Mówiłeś mamy swoje życia
Zbyt późno już na zmianę ról
I jedną miłość do ukrycia
Po co nam jeszcze cudzy ból

Ty ją zdradzałeś a ja jego
I wiedzieliśmy ty i ja
Że nie umiemy zmienić tego
Że wiecznie to nie może trwać

Znałam cię przecież i się dziwię
Może się bałeś głośnych scen
Wolałeś głupio i tchórzliwie
Bez pożegnania rozstać się

O tej miłości jaka była
Wiem wszystko kiedy przyszedł kres
Nie powiedziałeś „żegnaj miła"
Żeby mi powód dać do łez