Dziadek
Posadził kiedyś dziadek malutką pesteczkę
Oj dbał o nią dbał by mu pękła po chwili
Tak by później rosła jak na drożdżach z pudełeczkiem
Szedł przez środek miasta ludzie się dziwili
Co tak pięknie pachnie skąd ten piękny zapach
Czemu jest swobodnie i nie chcą mnie złapać
To mi odpowiada w tych zjebanych czasach
Alzheimer nie Hammer ona mi pomaga
O tak lecę jak ptak uśmiech nic mnie nie znuży
Wychodzę z cienia jak słońce po burzy
Podchodzą patrzą piękne maleństwo
Dla niektórych ludzi te maleństwo to przekleństwo
Bo społeczeństwo nie rozumie tego
Więc na wycieczkę dziadek se pojechał wraz z kolegą
By spróbować tego złego co tam jest tak bardzo dobre
Gdzie mówią że natura leczy naturalny problem
Tło pomaluję te tło na zielono
Umysł otwarty i pod osłoną to
Bo daje siłę w życiu jakiej sam nie miałem
To sensi esencja człowieka jam wytrwałem
Tło pomaluję te tło na zielono
Umysł otwarty i pod osłoną to
Bo daje siłę w życiu jakiej sam nie miałem
To sensi esencja człowieka jam wytrwałem
Tło pomaluję gdy wszystko dojdzie do skutku
Na stare lata w holenderskim pięknym mym ogródku
Tu ma kompanija i ja swobodnie se płynę
Na stare lata skruszę sobie bata i zawinę
Cały świat w jedną nierozłączną chwilę
Odpala sobie blanta teraz dziadek kupił bilet
I jest tam gdzie promienie unoszą ludzi do góry
Po to by sam mógł w jedną z chwil rozgonić czarne chmury
I iść naprzód i iść naprzód jak człowiek
Jak wolny człowiek wybrać drogę sobie
I nią iść gdzie amsterdamski liść
Gdzie przecina swoje nerwy jak u nas winogron kiść
Więc posadził kiedyś dziadek pesteczkę prosto do ziemi
By wyjechał tam na stare lata by się zakorzenić
Chilloutował przy tym się rok za rokiem plony ścinał
Plon otoczył cały dom tam zamieszkał taki finał
Tło pomaluję te tło na zielono
Umysł otwarty i pod osłoną to
Bo daje siłę w życiu jakiej sam nie miałem
To sensi esencja człowieka jam wytrwałem
Tło pomaluję te tło na zielono
Umysł otwarty i pod osłoną to
Bo daje siłę w życiu jakiej sam nie miałem
To sensi esencja człowieka jam wytrwałem