KęKę/Lukasyno/Kali


Wstaje skołowany z pytaniem „Gdzie jestem" (gdzie)
Łeb go napierdala jak po ruskim disco w lesie
Wszędzie biel może ten to jest niebo
To by nie piekł w chuja cewnik ani w żyły wenflon
Szybkie myśli „Co ja robię? Co jest jawą? Co snem"
Koks lotnisko kafarów wrzask i opon pisk
Plus ta dziwna miłość taka egzotyczna
Bohemarskia nielogiczna
Rozmyślania mu przerywa blond dupera w fartuchu
Mówi że jedyny przeżył Panie świeć nad ich duszom
Był wypadek cud że z nim wszystko gra
Chociaż to zgrubienie w brzuchu to coś jest nie tak
Się popatrzył bo się w końcu zwolnił sprzęt
Ciągłe braki grube wałki jebać NFZ
Się nie martwi za godzinę przyjdzie ktoś
A i Pan policjant czeka parę pytań do kurwa co robić

Ile tych historii jeszcze się powtórzy
Jeden krok w przód a dwa w tył
Bo przyjdą takie chwile przyjdzie taki dzień
Że pokonam przeciwności
Chcę nowe lepsze życie mieć
Ile tych historii jeszcze się powtórzy
Zamykasz oczy wszystko sobie przypominasz
We własnych myślach ktoś pogubił się
Nie masz wyboru pozostaje ci przetrwać

Uchyla okno patrzy trzy piętra w dół
Może rynna albo piorunochron taki chuj
W kichach ból zajechany jak żul
Musi się stąd wyrwać zanim trafi na stół
Za białym parawanem przykryty prześcieradłem
Sztywny typ oczekuje na transport do kostnicy
Podmienia koja kładzie na jego miejscu
I liczy na szybkie przybycie woźnicy
W myślach przebłyski mit o Charonie
Szpitalny korytarz styks błysk monet
Zysk śliski grunt bliski koniec
Jak z tego wyjdzie rzuci te życie szalone
Winda zjeżdża w dół chłód piwnicy
Jeszcze tylko moment i dzida jak z procy
Chce zobaczyć słońce poczuć zapach ulicy
Klapy trzask zapadła ciemność jak w nocy

Ile tych historii jeszcze się powtórzy
Jeden krok w przód a dwa w tył
Bo przyjdą takie chwile przyjdzie taki dzień
Że pokonam przeciwności
Chcę nowe lepsze życie mieć
Ile tych historii jeszcze się powtórzy
Zamykasz oczy wszystko sobie przypominasz
We własnych myślach ktoś pogubił się
Nie masz wyboru pozostaje ci przetrwać

Gdy ruszył karawan poruszyło się sumienie w nim
W ciemności para van w bani leci niemy film
Wiele by dał za filie i anioła głos
Śmierć o włos bo oni za nim jak Kill Bill
Jak frisbee karma nie wraca do miski
Proceder nie popłaca daruj se szlochy i piski
Czyś wolny od brzytwy? Jak Hit Clif na wzgórzu
Urwany z gonitwy czyści już
Po co ci pliki? Teraz myślisz jak się z tego urwać
Wyjść z tego z twarzą a nie jak zwykła kurwa
Mrok ciasna trumna zamknięty jak Truman
Pocisnę zawiasy z kopa i wyfruwam
Auto staje on szykuje się do akcji
Kiedy nagle znowu rusza pojął przejęli go tamci
Ze znajomych dobiega rechoczący tekst
„Tak to jest jak masz w dupie GPS"