Knajpa Bękartów
Knajpa i kościół most nad rzeką
Spożywczy nocny radio taxi
Zanurzam się odkrywszy wieko
W ten obraz nędzy i rozpaczy
Częstują mnie czerwonym winem
Codzień to samo dzień w dzień od nowa
Dziewczyna ruda a ja przy niej
Przystanek stacja benzynowa
Dusze wystygłe i pokłute
Prawie na wszystko obojętne
Czekają by stąd jakiś diabeł
Zawlókł do piekła ich za rękę
I czy to wszystko mi się śniło
Czy było tylko zapomniałem
Kiedy spuchniętą twarz otyłą
Nad lepkim blatem pochylałem
Uciekamy od śmierci
W swych nietrzeźwych przyczynach
Nieuleczalni pacjenci
W swych obskurnych melinach
Uciekamy od śmierci
Która i tak zawsze przy nas
Pewni siebie nadęci
I rubaszni nad wyraz
Grzechy sekrety tajemnice
Gorzkie zaklęcia i popioły
I w sztok pijane czarownice
Wódką karmiące swe demony
I w tej oazie dla bękartów
Gdzie na zatrutej latam miotle
Aby się dobić nie dla żartów
W jednym się z nimi tłoczę kotle
Kapsel i piwo piana ścieka
Leci w dół gęstym wodospadem
Kufel się pieni już nie czekam
I tak jest tu za każdym razem
Pół litra rumu stoi przy mnie
Może zabraknąć trzeba więcej
Zanim odpadnę i wystygnę
Rumem wypłukam swoje serce
Usychamy jak liście
Więdniejemy po cichu
Być może ktoś kiedyś nas wciśnie
Między książki na strychu
Uciekamy od śmierci
Niechętnie czekamy na wyrok
Zachowując w pamięci
Tych którzy za świata są szybą
Knajpa i kościół most nad rzeką
Piekarnia zamiast radio taxi
Otwieram okno już nie wieko
I widzę trzeźwy świat rozpaczy