Piosenka o łaziku
Idę sobie po ulicy wielka dziś na dworze plucha
W butach pełno wody mam
Ale kto by się z tym liczył
Łażę gwiżdżę w dłonie chucham
I nie jestem przecież sam
Pod Palladium straszne tłumy
Neon mruga pstro
Panie tramwaj nie jest z gumy
Już się sypie szkło
Srebrne robią się kałuże
Srebrna lampa nad podwórzem
Chcę by wieczór trwał najdłużej
Nie chcę spać
Idę sobie po ulicy wielka dziś na dworze plucha
W butach pełno wody mam
Ale kto by się z tym liczył
Łażę gwiżdżę w dłonie chucham
I nie jestem przecież sam
Pędzą jak na karuzeli
Diabli wiedzą gdzie
Ten się złości ten weseli
Ten znów mówi że
Ja już panią gdzieś widziałem
Pani oczy ma wspaniałe
Idźmy przejść się choć kawałek
Proszę cię
Idę sobie po ulicy wielka dziś na dworze plucha
W butach pełno wody mam
Ale kto by się z tym liczył
Łażę gwiżdżę w dłonie chucham
I nie jestem przecież sam
Kawał nocy przełaziłem
Piszczy mokry but
Księżyc zrobił śmieszną minę
Wiatr się uczy nut
Mostem złoty tramwaj jedzie
Pod nim płynie w czarnej wodzie
Pięciolinia złotych świateł
Złoty cień
Kto by tam godziny liczył
Łażę gwiżdżę w dłonie chucham
Chociaż jestem już zupełnie sam