Sam


Nie mam już ziomka którego miałem
Zostałem sam jak palec w tym bałaganie
Nie potrafię być już taki jak tysiąc szpontów temu
Więc odpalam lont by ugasić ogień gniewu

Nie wiem czy stać nas na kolejny zryw
I nie wiem kim tak naprawdę byłeś Ty
Chciałeś być V.I.P na Olimpie
Wierzyliśmy w muzykę

Pamiętam ten zimny dzień gdy się odezwałeś ziom
I powiedziałeś że powinniśmy zacząć robić sztos
To był styczeń 2010 rok
Podesłałeś mi instrumentali gruby box

Miałem wtedy remont w domu i mieszkałem u Zuzy
Pchałem bluzy Molesty i „Materiał Producencki"
Żeby spłacić długi potrzebowałem pieniędzy
Chciałem spuścić z wątrboby też trochę żółci

Nówiłeś że jestesmy renegatami
Też czułeś się niedoceniany pragnąłeś zmiany
Powstał koncept wydawnictwo na wiosnę
Wiedzieliśmy że coś z tego wyrośnie

Powiedz ile jesteś w stanie z siebie dać
Czy na prawdę kochasz tak mocno aż
Czy na pewno siłę w sobie masz
Żeby wziąć to co chcesz i im to dać

Nie mam już ziomka którego miałem
Zostałem sam jak palec w tym bałaganie
Nie potrafię być już taki jak tysiąc szpontów temu
Więc odpalam lont by ugasić ogień gniewu

Nie wiem czy stać nas na kolejny zryw
I nie wiem kim tak naprawdę byłeś Ty
Chciałeś być V.I.P na Olimpie
Wierzyliśmy w muzykę

Nie zdążyliśmy nawet zbić żółwia
Gdy myślę o tym piwo śmierdzi jak denaturat
Miłość do muzyki wsiąkła w beton
Inni stoją i mokną za późno żeby zamknąć okno

Mijają dni i miesiące
Musiałem napisać to by nie zapomnieć o Tobie
Wykazać pokorę posypać głowę popiołem
Bo jak cały ten świat wiem że też Cię zawiodłem

Nie mam już ziomka którego miałem
Zostałem sam jak palec w tym bałaganie
Nie potrafię być już taki jak tysiąc szpontów temu
Więc odpalam lont by ugasić ogień gniewu

Nie wiem czy stać nas na kolejny zryw
I nie wiem kim tak naprawdę byłeś Ty
Chciałeś być V.I.P na Olimpie
Wierzyliśmy w muzykę

Lonely
Lonely
Lonely
Lonely

Jakże nudno i smutno być nieustępliwym
Jak łatwo niepotrzebnie rozczulać się nad samym sobą
Nad swoją dumną wszechwiedzącą nieugiętością
I komu to jest potrzebne