Słońca


Strzelam do żarówek
Do gwiazd bym strzelała
Lecz ręka nie sięga
Świecom strzygę knoty
Bo światła w tym smutku
Mi wcale nie trzeba

Noszę czarny kaftan
Ze skrawków ciemności
Resztek cienia uszyty leżę
Z nocą się mieszam
Wolna przestrzeń zanika

Słońce nie wzejdzie już
I nie wyłuska mnie
Z tej nocy obfitej w czerń

Słońce nie wzejdzie już
I nie wyłuska mnie
Z tej nocy obfitej w czerń

Słońce nie wzjedzie już
Słońce nie wzejdzie już