Tomaszów
A może byśmy tak najmilszy wpadli na dzień do
Tomaszowa
Może tam jeszcze zmierzchem złotym ta sama cisza
Trwa wrześniowa
W tym białym domu w tym pokoju gdzie cudze meble postawiono
Musimy skończyć naszą dawną rozmowę smutnie nie skończoną
Więc może byśmy tak najmilszy wpadli na dzień do Tomaszowa
Może tam jeszcze zmierzchem złotym ta sama cisza trwa wrześniowa
Jeszcze mi tylko z oczu jasnych spływa do warg kropelka słona
A ty mi nic nie odpowiadasz i jesz zielone winogrona
Ten biały dom ten pokój martwy do dziś się dziwi nie rozumie
Wstawili ludzie cudze meble i wychodzili stąd w zadumie
A przecież wszystko tam zostało nawet ta cisza trwa wrześniowa
Więc może byśmy tak najmilszy wpadli na dzień do Tomaszowa
Jeszcze ci wciąż spojrzeniem śpiewam du holde
Kunst i serce pęka
I muszę jechać więc mnie żegnasz lecz nie drży w dłoni mej twa ręka
I wyjechałam zostawiłam jak sen urwała się rozmowa
Błogosławiłam przeklinałam du holde Kunst
Więc tak Bez słowa
A może byśmy tak najmilszy wpadli na dzień do Tomaszowa
Może tam jeszcze zmierzchem złotym ta sama cisza trwa wrześniowa
Jeszcze mi tylko z oczu jasnych spływa do warg kropelka słona
A ty mi nic nie odpowiadasz i jesz zielone winogrona
Zielone winogrona
Zielone winogrona