Taka prawda
Mówię rapem rymuję zatem pod bit i sampel
O życiu o tym że prawdę niesie charakter
Kreowany tu gdzie blokowiska ściany
Gdzie jeden koślawy ruch i ręce w kajdany
Zakuwane są mądrzy ludzie tego nie chcą
Uważają na błąd i zważają na kurewstwo
Posłuchaj tego więc zapamiętaj każdy wers
To przesłanie blantów jaranie dla mnie to danie
Każdego dnia raczę się THC
Chociaż żyję w Warszawie nie w Amsterdamie
W Polsce jest prawo takie za posiadanie
Można zjechać na sanie to mózgu pranie
Rządowych terrorystów co ustalają prawo
Wymysłów polityków na temat narkotyków
Co jedną miarą mierzą koper i ścierwo
A wyroki za trawę są dla mnie rzeczą śmieszną
Pewna Pozycja bractwo gościnnie u RPK
Nawinie nienaiwnie o co w tym życiu biega
Nie bogacz nie asceta żyć spokojnie zaleta
Tylko jak tutaj na luzie przemierzać warszawski deptak
Jeden błąd i niefart te zajebane gliny
Boże drogi nie daj zwinąć mnie od mej rodziny
Wciąż wedle maksymy że nie rządzi tu kwit
Ale stale na przypale by mieć choć na sufit
I szamę dla dzieciaka Śród PP sztywna paka
W Warszawie w obawie podpora od swojaka
Przeciw systemowi wierzą mu naiwni
Rządowe ustawy manifest przeciwni
Mówią ludzie sztywni i do takich przekaz
To na życie lekarz
Powtarzam to znowu styl ciężki jak z ołowiu
Życie a rap to odbicie aż do grobu
Rap browar dym z tym masz do czynienia
Hardkor styl R.A.P. prosto z podziemia
Nic się nie zmienia wrażenia zawsze ostre
Betony blokowce szanowanie ludzi proste
Dla leszczy chłostę dla dobrych ludzi piona
W porządku na rejonach mój rejon to Wola
URK banda niejedna balanga
Melanż to standard elo na farta
Na serio czy w żartach kontroluj swoje słowa
Niektórym ludziom może to się nie spodobać
Zachowanie podłe człowieka niegodne
Tera razem zgodnie jebać policję
Za nalot na dzielnicę za całe moje życie
Sprawy w sądzie za nabicie czy wy to widzicie
To jest śmiechu warte wbijam w to pałkę
Za Legią zawsze pochłonięty całkiem
Pewna Pozycja wjeżdża jak zwykle w ofensywie
Wszystko to co robię robię z serca i prawdziwie
Pewien tego w stu procentach na oriencie na zakrętach
Czy najbardziej stromo wiem że mocno wspiera
Bliskich zaufane grono nie od dziś wiadomo
Co dzień na frajersko czujny od dziecka to widać
Z kim punkt widzenia wspólny a kto podkłada świnie
Przyjaźń nie przeminie ekran zaśmieca Ci dynie
Byś uwierzył w każdy bzdet aby każdy dobry człowiek
Prostą drogą szedł by przełamać pasmo
Mówię konkretnie i jasno
Wychowany przez to miasto tu gdzie godłem syrena
Wspólnego wysiłku nie zniweczy żadna hiena
Śród podziemna scena
Tera gościem na Bielanach by nie tracić czasu
Kolejny projekt w planach dla bliskich dla znajomych
Tak łatwo nie zgaśnie mej nadziei promyk
Być świadomym i normalnym
Realizując plany warszawskiego chłopaczyny
Ta nawijka to nie kpiny jak się skończy zobaczymy
Czym się zasłużymy a czego nie zrobimy
To nam los pokaże widzisz pewne swego twarze
Wśród swoich nie kojarzę innych bo za nami idą czyny
Leszcze frajerzyny odpadają w trakcie bo nie ważne jest
Pechem teraz czy przy farcie pozostaje w prawdzie
Zawsze wobec swoich bliskich
A kłamca niech spierdala i po wszystkim
Po co nam odzywki pseudo prawilniaków pyski
Widoczne na terenie
Swego podejścia w tym temacie już nie zmienię
Warszawskie podziemie to nie w ciemię bite cielę
Więc słuchajcie wszyscy przyjaciele od kieliszka wódki
Wspólnicy wspólników los takich tu jest krótki
Lewczuk S.A. zamuleńcy do pobudki