Bajka średniowieczna
Nędza pustoszy strychy i komory
Złoto skupuje nadwyżki natury
Tylko bogaty żyje albo chory
I nie odróżnisz który z nich jest który
Gdy spod ich tłustych stołów pustych koryt
Wyłażą szczury
Brzydzą się nimi ci co żywi jeszcze
Ze wstrętem nogi podnosząc do góry
Bezkarność dając małym posłom nieszczęść
Co mają tylko jeden cel ponury
Zagarnąć resztki bowiem właśnie w resztce
Mnożą się szczury
Cóż że się z sobą żrą niezmordowanie
By własnym braciom dobrać się do skóry
Z tej bitwy nic już nam nie pozostanie
Na mokrych wiórach zwapniałe marmury
Z których miał powstać Kościół Pojednania
Zostaną szczury
Zabrakło grajka co by grą czarował
Zwiódł najazd szczurzy melodią na temat
Jest pisk i szelest krzyki są i słowa
Włosy z głów rwane rękami obiema
Gniewne modlitwy żeby żyć od nowa
Muzyki nie ma
Nędza pustoszy strychy i komory
Wyłażą szczury