Ja
Nie jestem piękny a przyciągam wzrok
Cieszy mnie wstręt w tworzących mnie spojrzeniach
Sprytu nauczył mnie ułomny krok
Co krok normalny w powód wstydu zmienia
Wiem że nawiedzam przyzwoite sny
Bóg mnie spartaczył jam wyrzut sumienia
Dlatego wpełzam w dostojne zgromadzenia
Gdzie racją bytu jest bezkarne my
A ja na złość im nie należę
I tak beze mnie o mnie gra
Jednego nikt mi nie odbierze
Ja jestem ja ja ja
W karczmie tak siadam by mnie widzieć mógł
Każdy najzdrowszy obżartuch i pijak
To co mi Bóg dał zamiast zwykłych nóg
Wokół półmiska bezwstydnie owijam
Tym co mam w miejsce rąk odpędzam psy
Węszące łatwy łup w chromego strawie
I traci nastrój biesiadników gawiedź
Co śpiewa przy mnie swoje śmieszne my
Bo ja na złość im nie należę
I tak beze mnie o mnie gra
Jednego nikt mi nie odbierze
Ja jestem ja ja ja
Mam pod Ratuszem stałe miejsce gdzie
Swój tors niezwykły wystawiam na pokaz
Pomnik wyjątku drżę z rozkoszy że
Żadnego z radnych nie przepuszczę oka
Gdy się dębowe już zatrzasną drzwi
By przebieg obrad skryć przed losem plebsu
Wiem że zdołałem troche nastrój zepsuć
Tym co tak godnie mówią myśląc my
Bo ja na złość im nie należę
I tak beze mnie o mnie gra
Jednego nikt mi nie odbierze
Ja jestem ja ja ja
W farze na najświetlistszą włażę z ław
Gdzie przed ołtarzem tęcza lśni z witraży
By kiedy wierni proszą boże zbaw
Móc mu pokazać co z mej zrobił twarzy
Więc patrzą na mnie chociaż kapłan grzmi
Żeśmy jedynie niepoprawnym stadem
Bom namacalnym przecież jest przykładem
Że jest nieprawdą ich chóralne my
Bo ja na złość im nie należę
I tak beze mnie o mnie gra
Jednego nikt mi nie odbierze
Ja jestem ja ja ja
Nie jestem sam
Odmiennych nas jest w bród
Wciąż otorbionych wstrętem i respektem
Bóg dał z kalectwem pokusę nam i głód
By się związać w pokręconych sektę
Partia Potworków rząd zatrutej krwi
Ach cóż za ulga unormalnić skazy
Nakaz szacunku a nie gest odraz
Wystarczy ja ja ja zmienić w my
Nie nie chcę wpływać i należeć
I tak beze mnie o mnie gra
Jednego nikt mi nie odbierze
Ja jestem ja ja ja