O cudzie w tancbudzie
Gość zawadził sumieniem o stół,
Widać mola herbatką gorzką truł
I upadło sumienie na blat,
Pieski świat, kelner kat,
Facet zbladł nad herbatką,
Co sił krawatkę uplótł z żył
Bo lokal dla najtwardszych
Jeno gości był
Raz niech kozie śmierć!
Kelner żytniej dawaj ćwierć!
Z sumieniem przyszło pić,
Z sobą samym żyć
Eh, sumienie, tyś tanie jak śmierć
Żytniej ćwierć cena twa
Tak w tej knajpie gość z sumieniem
W fanty grał
Ech, sumienie tyś tanie jak śmierć
Żytniej ćwierć cena twa
Tak w tej knajpie gość z sumieniem
W fanty grał
Naraz huk w knajpie i krótki błysk
To sumienie gościowi dało w pysk (dało w pysk)
Bluesem spięło sumienie mu krtań
Kilka zdań musiał rzec ważnych dlań
Czując wpadkę.
Co sił krawatkę rozplótł z żył
I teraz on najtwardszy z wszystkich gości był!
W gardle zagrzmiał głos
Krzyknął "Kłamstwem wredny los.
Pokażę wam jak żyć, jak z losu trzeba drwić"
Dać mikrofon, niech słyszy psi los
Mówię wprost, krzyczę w twarz
Od dziś losie drugie skrzypce u mnie grasz!
Dać mikrofon niech słyszy psi los
Mówię wprost, krzyczę w twarz
Od dziś losie drugie skrzypce u mnie grasz!
Łoj!