Piosenka na przebudzenie


Kiedyś facetowi ze Skarżyska
Co werwą tryskał
W ciągu paru chwil obrzydło wszystko
Zbrzydło mu życie, z którym
Trzeba się za bary brać,
Ciągle w kącie grzecznie stać
Statystować zamiast główne role grać
Więc mówi: Pora zwiać!

Plecak z szafy wziąć
Kolesiów sklnąć
W PKS wsiąść
Raz na całość raz
Do dechy ciśnie szofer gaz
PKS-em gnać
By z głównych ról
Najlepsze brać
Głęboki wdech
No i z życia wreszcie śmiech!

Facet, co się wyniósł ze Skarżyska
By zmienić wszystko
Jak "pięćsetka" w wielkim mieście błysnął
Ale zgasł mimo że się sprawdził
W jednej z głównych ról
To pod żebrem jakiś ból
To znów nuda, bo co każą - trzeba grać
Więc mówi: Pora zwiać!

Plecak z szafy wziąć
Kolesiów sklnąć
W PKS wsiąść
Raz na całość raz
Do dechy ciśnie szofer gaz
PKS-em gnać
By z głównych ról
Najlepsze brać
Głęboki wdech
No i z życia wreszcie śmiech!

Hej dwa plus dwa to czasem
PKS-ów pięć i odmiany jakiejś chęć
Mówił facet, gdy już życia dosyć miał
Tak mówił zanim zwiał.

Plecak z szafy wziąć
Kolesiów sklnąć
W PKS wsiąść
Raz na całość raz
Do dechy ciśnie szofer gaz
PKS-em gnać
By z głównych ról
Najlepsze brać
Głęboki wdech
No i z życia wreszcie śmiech!