Wódka, czyli po wewnętrznej stronie spodni
Dziś będę jak drapieżne zwierzę, bo z flaszką wjeżdżam na imprezę
Bicepsy puchną, trzeszczy klata, piętnastoletni władca świata
Ten Staś, co nie miał jeszcze panny, na żółto zrzygał się do wanny
A Ania, co miała wiecznie focha, pod stołem biorą ją na śpiocha
O piątej rano przychodzi mama i już impreza pozamiatana
Nie wytrzymałem ani godziny, przecież to moje są urodziny
Nie wytrzymałem ani godziny, przecież to moje są urodziny
Trzydziestka, czas wyrwać się od żony.
Dziś będziem pić i rwać lachony
Chcę znowu poczuć się jak młodzież.
O, rety! Obrzygałem odzież
O piątej rano przychodzi żona i już impreza jest zakończona
Moje bebechy jak origami.
Ja tylko chciałem wyjść z kolegami
O piątej rano przychodzi kosa.
Za dużo, dziadek, wziąłeś do nosa
Płaczą wnuczęta, płaczą dzieciątka, za ostra była ta sześćdziesiątka
Moje matce i siostrze zwymiotuję na wewnętrzną stronę spodni
Matce i siostrze zwymiotuję
Na wewnętrzną stronę życia
Jestem sam, zupełnie sam,
Po wewnętrznej stronie spodni