Absinth


Kiedyś minie czas i pustych szklanek dźwięk
Ogień spali sen cień przebudzi lęk
Stajesz tu i wiem nie będzie więcej szans
Zabij mnie ten raz
Mmmmm Proszę cię

Jak kukiełka w chorych rękach
Klękam choć serce nie klęka
Jak szaleniec zbieram twarze
Z nich buduje swe ołtarze
Przyjdzie świt a z nim sumienie
Nie krzycz teraz nic nie zmienię
Cierń tu wije się łagodnie
Słodko szepcze wracaj do mnie

Ciągle tylko ja nic nie zmienia się
Gubię każdy śmiech trawie każdy gest
Nie ma już za wiele chwil gdy poznaję cię
Zabij mnie ten raz proszę cię

Jak kukiełka w chorych rękach
Klękam choć serce nie klęka
Jak szaleniec zbieram twarze
Z nich buduje swe ołtarze
Przyjdzie świt a z nim sumienie
Nie krzycz teraz nic nie zmienię
Cierń tu wije się łagodnie
Słodko szepcze wracaj do mnie

Nad szklanym pucharem łyżkę srebrną trzymaj
Cukier na niej połóż i przez niego trunek wlej do naczynia
Podpal cukier i aż się stopi poczekaj
Kiedy płomień zacznie przygasać
Wlej źródlanej wody do trunku i łyżką wszystko wymieszaj
Kończąc rytuał ognia wypij do dna

Płynę poprzez dzień i pełnych szklanek dźwięk
Zabij mnie ten raz proszę cię

Jak kukiełka w chorych rękach
Klękam choć serce nie klęka
Jak szaleniec zbieram twarze
Z nich buduje swe ołtarze
Przyjdzie świt a z nim sumienie
Nie krzycz teraz nic nie zmienię
Cierń tu wije się łagodnie
Słodko szepcze wracaj do mnie