Bałwan


Mym zaskoczeniem z drogowcami
Mógłbym mierzyć się
Bo zima przyszła jak co rok
Znów to dziwi mnie
Kolejny raz zaczepiasz mnie
By ku sobie zbliżyć nas
Tylko czemu jak w zegarku
Robisz to w zimowy czas
Więc zmienić chcę reguły gry
Choć nie wiem co ty na to
Byś dała znać o sobie
Gdy u ciebie będzie lato
Pewnie wiele to nie zmieni
I zawsze będę w szoku
Lecz przynajmniej ze świadomością
Że masz inną porę roku

Za oknami pada śnieg
Ty pod kocem zapłakana
W sam raz pogoda by
Ulepić ze mnie bałwana
Choć za nami tyle zim
Ja nadzieję ciągle mam
Więc już nie wiem
Czy ty lepisz mnie
Czy się lepię sam

Czasem w lecie cię widuję
Gdy jesteś tak radosna
I myślę o tym jak zniknęłaś
Kiedy przyszła wiosna
Jesieną, snujesz nowy plan
Gdy deszcz, zaczyna kropić
By w zimie znów ulepić mnie
Bo już się zdążyłem stopić

Za oknami pada śnieg
Ty pod kocem zapłakana
W sam raz pogoda by
Ulepić ze mnie bałwana
Choć za nami tyle zim
Ja nadzieję ciągle mam
Więc już nie wiem
Czy ty lepisz mnie
Czy się lepię sam

Rok za rokiem wciąż się łudzę
Że się kiedyś zdarzy cud
Ty bałwana robiąc ze mnie
Tylko serce kujesz w lód
Jeśli chcesz, to daj mi znak
A co będzie, zobaczymy
Nim mi będą obojętne
Wszystkie twoje zimy

Za oknami pada śnieg
Ty pod kocem zapłakana
W sam raz pogoda by
Ulepić ze mnie bałwana
Choć za nami tyle zim
To nadziei resztki mam
Więc już nie wiem
Czy ty lepisz mnie
Czy się lepię sam