Bezimienny pies
Bóg wie sam co mnie zagnało
Wtedy tam pod śmietnik w kąt
Tam ujrzałem szaro białą
Kulę kudłów to był on
Ledwo ledwo podniósł głowę
Wlepił we mnie smutny wzrok
Zrozumiałem w mig tę mowę
I do domu wziąłem go
Mój kudłaty kumpel mały
Z dnia na dzień nabierał sił
Choć był niemy osowiały
Mało jadł niewiele pił
Lekarz na to rzekł: „I po co
Martwić się na zapas tu
Pies chorobę ma sierocą
Był niechciany przejdzie mu"
Bezimienny pies bezimienna miłość
Wypędzona na szarugę na nieznany los
Bezimienny pies bezimienna miłość
Wypędzona na szarugę na nieznany los
W życiu nikt mnie tak nie witał
I aż tak nie cieszył się
To nie grubą nicią szyta
Radość ludzi dziś już wiem
Że wtedy w psiego serca krzyku
Odnalazłem pierwszy raz
Mondo cane przy śmietniku
Pieskie życie pieski czas
Bezimienny pies bezimienna miłość
Wypędzona na szarugę na nieznany los
Bezimienny pies bezimienna miłość
Wypędzona a szarugę na nieznany los
Bezimienny pies bezimienna miłość
Wypędzona na szarugę na nieznany los
Bezimienny pies bezimienna miłość
Wypędzona a szarugę na nieznany los