Kawa i papierosy


Gdy każdy nerw pod skórą jeszcze mi gra
Ja ciągle nie chcę się poddawać jeszcze
Bo jedno życie tylko człowiek ma
Z reguły to najlepsze
Ja woda ogień i ziemia i powietrze
I jam jest ten który sprawia
I w nic więcej ja już nie wierzę
Niczego się już nie obawiam

E
Przepalam do końca moje zdrowie
Czas odliczany najróżniejszymi gatunkami kobiet
Każdą wymyśloną spowiedź i zapomniane imię
Niczego jeszcze się nie nauczyłem nic nie zrobiłem
Kiedy jeszcze mogłem
Gdy ledwo widzisz wszystko zdaje się być dobre
Znam proste słowa tnę zdania złe
Łatwo było uciekać ciężej chcieć

Jak zwykły śmieć dziś ledwo oddycham
Dobiega do mnie jakaś muzyka i
Nie dotyka ból zapach elektromagnetycznych pól
Na wpół przenika (mnie)
Próbuje przestać chcieć zacząć znikać
Chwilami jeszcze we mnie wrze
Wiem wszystko nie muszę o nic już pytać
Kończymy się jak papierosy kawa i chleb

Kawa i chleb papierosy i kawa i chleb
Papierosy kawa i chleb

Przepijam na dobre moją pamięć
Każdy zapomniany krzyk i każde zdanie
Kocham twój lament w ten chory sposób
Chemiczny zamęt nasze własne faktotum
Mój spokój tonie trzymając cię za rękę
Pamiętam lepsze dni gdy ciąłem eter moim dźwiękiem na pół
Ależ wtedy było pięknie

Świat jest twój aż nie pojmiesz że pękniesz
Aż nie czujesz że nie sięgniesz już
Żadnej z rzeczy po które tyle biegłeś tu
Resztki tchu wypluwam w rzece krzywych przekleństw
Nie wiem sam po co jeszcze tu jestem
Znam swoje miejsce pomiędzy ścianami
Na wpół będąc sobą wydycham grzech
Zapomina mnie, co czuwało nad nami
Kończymy się jak papierosy kawa i chleb

Kawa i chleb papierosy kawa i chleb
Papierosy i kawa i chleb

Idę wciąż prosto chociaż mnie nosi
Chadzam na boki na własne życzenie
I rękę złamię temu kto ją podnosi
Pomruk zamienię w milczenie

Staczamy się powoli jak kamienie
Ale nie obrastamy mchem
Niech nasze życie nie będzie westchnieniem
Kończymy się jak papierosy kawa i chleb
Kawa i chleb papierosy kawa i chleb
Papierosy kawa i chleb