Powietrze - Aji
Każdy dzień mą czystość zabija
Każdy dzień spopiela nam przyjaźń
Każdy sen jest do zdobycia
Ale każdy z nich to sen i rano znika
Weź to pochytaj weź stąd zawijaj
Nie gadaj tyle bo robisz nam przypał
Pętlę na szyi jak zaciskam zęby
Na chwilę odpływam droga nie tędy
Oh i naszą czystość dawno zabił świat
Znam mroki nieba światła piekła jak Ying i Yang
Oh i wokół nich topię się co dnia
To mój chrzest w rzece z łez dobra i zła
Oh czuję tak wielką presję
Nie mogę spać a ty nazwiesz to szaleństwem
Oh a to moje powietrze
Skronie pulsują wzrok mam dziki chcę więcej
To szybkie tempo weź się nie wykończ tylko
Już nie jeden stracił sens i przegrał wszystko
Oh ja to nie imię i nazwisko
To ja twój kat a kwiat dla innych istot
Mefisto szepcze daj dłoń
Wejdź w moją przestrzeń
No chodź chodź troszkę głębiej
Na wskroś nim wszystkich przetniesz
Kolejna z kropli krwi opuszcza serce
No potnij ich orężem za rozjebane wnętrze
Ta walka dwóch sił zasila szczeble
Wszystkie na które wszedłem i wszystkie na których będę
Moje światło jest mrokiem a niebo piekłem
I wszystko jest tu względne proszę powiedz mi gdzie jesteś
Dokąd biegniesz
Ej dokąd biegnę
Chcę poczuć szczęścia smak i pieprzyć resztę
Jebać twój materialny byt i ciało piękne
Daj mi plik daj tą pęgę chcę jebać ciała piękne
Do nieba z nimi nie wejdę a chcę jebać ciała piękne
Daj mi plik daj tą pęgę choć do nieba z nią nie wejdę
Jebać twój materialny byt i ciało piękne
Daj mi plik daj tą pęgę chcę jebać ciała piękne