Rozmieniony na błoto


Dzień moich urodzin złamie mi wyobraźnię
No bo jak można sobie wyobrazić dzień kiedy nie jest raźniej
A wręcz przeciwnie jakoś słabo
Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie
Szafki są opróżnione poranki pechowe i krótkie
Nie dbam o to nie tęsknię nie pamiętam nie pytam po co
Ale przedziwnie znam ten stan jestem rozmieniony na błoto

Chcą wstać przeżyć i znowu iść
Byle gdzie z byle kim
Nie dać się nie nie dać się stoczyć
Z demonem co płynie rynsztokiem
Chcą wstać przeżyć i znowu iść
Byle gdzie z byle kim
Nie dać się nie nie dać się stoczyć
Z demonem co płynie rynsztokiem

Jestem wcelowan owinięty niby bukiet
I tak leżę myląc dzień z nocą jaki będzie tego skutek
Jestem w drodze w dół jestem na dnie
Ludzie mówią o mniezwyczajny głupek
Zabrakło papierosów więc znalazłem powód
Wychodzę zastanawiam się czemu tęsknię i pytam po co
Ale przedziwnie znam ten stan jestem rozmieniony na błoto

Chcą wstać przeżyć i znowu iść
Byle gdzie z byle kim
Nie dać się nie nie dać się stoczyć
Z demonem co płynie rynsztokiem
Chcą wstać przeżyć i znowu iść
Byle gdzie z byle kim
Nie dać się nie nie dać się stoczyć
Z demonem co płynie rynsztokiem

Chcą wstać przeżyć i znowu iść
Byle gdzie z byle kim
Nie dać się nie nie dać się stoczyć
Z demonem co płynie rynsztokiem
Chcą wstać przeżyć i znowu iść
Byle gdzie z byle kim
Nie dać się nie nie dać się stoczyć
Z demonem co płynie rynsztokiem

Byłaś tatuażem który wzmacniał moje ramię
Wiatrem co chłodem dmuchał przepędzając w otchłanie
A teraz przeciwnie jakoś słabo
Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie
Kiedy odeszłaś mój świat jest bardzo krótki
Mało powodów wiele strachu dużo wódki
Ale przedziwnie znam ten stan
Jestem rozmieniony na błoto