Do Veracruz
Heja heja do Veracruz
Słońce już zaszło i wieczór się zbliża
Zaraz wzejdzie księżyc rogaty jak wół
Toczy się po stepie pośpieszny dyliżans
Aż iskry lecą spod kół
Do Veracruz
Gdy w moim ręku świśnie bat
To przegonimy nawet wiatr
To przegonimy nawet wiatr
Do Veracruz
Tak pędzę jakbym złoto wiózł
A przecież pusty dziś mój wóz
Tak śpieszno mi do Veracruz
Wtem jakaś postać wyłania się z mroku
Rękę wznosi w górę i woła: Hej stój
Może to bandyta Ach nie chwała Bogu
Przecież to dziewczyna nie zbój
Do Veracruz
Tej nocy chciałabym tam dojść
Mam w dyliżansie miejsca dość
Masz w dyliżansie miejsca dość
Do Veracruz
Za jazdę nic nie mogę dać
Lecz będę wóz pod górę pchać
Lecz będziesz wóz pod górę pchać
Ciemno i smutno i pusto jest w wozie
Obok siebie raźniej pojedzie się nam
Łatwo pomieścimy się razem na koźle
Choć to nie miejsce dla dam
Do Veracruz
Z galopu konie przeszły w kłus
I coraz wolniej jedzie wóz
Nieśpieszno nam do Veracruz
Do Veracruz
Podróżnych nie ma pusty kurs
Oszczędzać trzeba stary wóz
Będziemy rano w Veracruz
Będziemy rano w Veracruz