Elegia
Coraz bardziej wszystko mnie boli
Już mi szkodzi nawet i ser
Siedmioma szpadami melancholii
Przebity jestem jak Apollinaire
Głowa od rana puchnie jak bania
Cóż za pożytek z takich bań
Kiedyś wciąż panie A dziś się słaniam
Na nogach nocą proszę pań
Gdzieś pod latarnią w wietrzną zamieć
Kostucha nagle w płacz i krzyk
Skąd ma pan siedem dziur w piżamie
Wygląda pan jak siódemka pik
Bo spać nie mogę Ha Ktoś stuka
Kościstym palcem do mych drwi
Już wiem Poznaję to kostucha
W taniec powiada pójdź KI
No cóż przyjmuję jej ofertę
Choć tak w piżamie to fauxpas
I już mnie ciągnie ta dama przez wertep
Gdzie deszcz i noc i wiatr i mgła
Gdzieś pod latarnią w wietrzną zamieć
Kostucha nagle w płacz i krzyk
Skąd ma pan siedem dziur w piżamie
Wygląda pan jak siódemka pik
Właśnie powiadam to mnie boli
Moja kochana czyli ma chère
Siedmioma szpadami melancholii
Przebiłem się jak Apollinaire
Oh oh ma chère ma chère
Oh oh ma chère ma chère
Oh oh ma chère ma chère