Mów mu Krime


Gdy zapada zmrok jak wilk wybija na łowy
Spod kaptura wzrok wprawia ofiary w skowyt
Chłodny za pasem Glock rozpyli gniotąc atomy
Łapie kolejny trop predator czarny jak wrony
Mów mu hardcore nie zbawi Cię nawet patron
Bo wali w łeb celnie jak Jean laude
Lamusy gasną jak knot gdy
Rabuje Ci banknot cedzi przez zęby „Nie płacz suko"
Słodki mach studzi ukrop podkręca pył już zwija rulon
Na myśli peso ma zabierze co twa kiesa da
Jucha leci jak kaskada mors centra hora incerta
Szybszy niż twa Neostrada zagłada z siłą tornada
Brudny taniec to nie lambada bo to wioska Polska nie Kanada
Que sera que sera brak uczuć ale co z tym zrobić
Bo mama i tata nie umieli oduczyć go broić
Que sera que sera nawet jak pachnie trupem
Wara wara gniew czuje a nie skruchę

Mów mu Krime! Boso w podkowach idzie
Zbrodnia rządzi życiem śni mu się hajs
Demon zła! Nie podchodź bo zagryzie
Wierny dewizie Rude boy nigdy nice
Mów mu Krime! Wsłuchaj się w serca bicie
Ulica żywiciel adrenaliny żal
Brudno gra! Na to w hierarchii szczycie
Kasa zbawiciel viva zgniły car

Sypie się kokaina butelek pełny blat
Mieszkanie to melina wala się wszędzie fant
Przy boku nie dziewczyna tylko jedyny brat
Niechaj ziomeczku sprzyja fortuna gruby fart bo
Mamy jedną szansę żeby płynąć i pławić się w hajsie
Nie dla nas nudne pasjanse chcę się bawić i lecieć jak Lancer ogień
Dawaj wyjmij klamkę jesteśmy gotowi na tańce z wrogiem
Chcemy grubą bańkę a nie kontemplację z różańcem i Bogiem
Gra uliczna ballada chodnik beton to estrada
Jak sto ton na łeb Ci spada pięść twarda jak Muhameda
Apetyt ma ludojada chcę jeść gdzie pengi rolada
Czas pieniądz złap go ucieka cyk cyk cyk cyk jak cykada
Co przyniesie nowy dzień w metropolii grzechu
Pusta kieszeń bo leń milionera są na przekór
Mówią mu „Weź się zmień" a on im daje dawkę śmiechu
Zepsuty po rdzeń król ścierwo lewy nierób

Mów mu Krime! Boso w podkowach idzie
Zbrodnia rządzi życiem śni mu się hajs
Demon zła! Nie podchodź bo zagryzie
Wierny dewizie Rude boy nigdy nice
Mów mu Krime! Wsłuchaj się w serca bicie
Ulica żywiciel adrenaliny żal
Brudno gra! Na to w hierarchii szczycie
Kasa zbawiciel viva zgniły car

Jak przejąć całe miasto? Myśli pędzą jak rumak
Zagarnąć słodkie ciasto palce lepkie bo junak
W głowie mantruje hasło drapieżne niczym puma
Bogaty muszę zasnąć biedna nie umrze duma
Nie raz upadał bo życie to winda wynosi jak haj na wyżyny
I karci bezdusznie jak Linda w imię zasad wy skurwysyny
Los twardy jak pH podsyła wciąż pecha i tłoczy kwas do rośliny
Wyschła ta ziemia figury tak kruche lepione z za suchej gliny
Przed oczami ma cel pal pal
Nie ma świętości nawet gral gral gral
Pośród nicości słychać żal żal żal
Ludzie zżerają ludzi hanibal kanibal
Que sera que sera on kocha upadki wzloty
Co mu da co mu da los twardy jak narkotyk
Que sera que sera wojna o tony floty
Larilarila krzyż na drogę królu złoty

Mów mu Krime! Boso w podkowach idzie
Zbrodnia rządzi życiem śni mu się hajs
Demon zła! Nie podchodź bo zagryzie
Wierny dewizie Rude boy nigdy nice
Mów mu Krime! Wsłuchaj się w serca bicie
Ulica żywiciel adrenaliny żal
Brudno gra! Na to w hierarchii szczycie
Kasa zbawiciel viva zgniły car