Nie skumasz jak to jest


Kolega mówi mi
Tyram tak często w weekendy
Kiedy otwarte są kluby i zamknięte urzędy
I już nie wiem którędy trafić do własnej łazienki
Bo po dwunastu godzinach w pracy taki mam mętlik
A wy
Dzwonicie do mnie że raczycie się cydrem
Delikatnie podkurwieni że ja znów nie przyjdę
Sugeruję więc wtorek albo czwartek ale ten gest
Nie pasuje nikomu nie kumasz jak to jest
Albo zmieniając źródło
Widzę jak kumpel uprawia życiowy moonwalk
Mieszkam z matką mówi
Ona ma tylko mnie
I każdy wokół opowiada jak do góry się pnie
A ja tkwię bo ona chora ale sorry
Jak w sumie zdrowy człowiek może być całe życie chory
Lecz jeśli odejdę popłynie rzeka łez
Więc nie mówi mi co mam robić nie kumasz jak to jest

Stary nie skumasz jak to jest
Nie skumasz jak to jest
Nie skumasz jak to jest
To wytłumacz jak to jest
Wytłumacz jak to jest
Wytłumacz jak to jest

Stary nie skumasz jak to jest
Nie skumasz jak to jest
Nie skumasz jak to jest
To wytłumacz jak to jest
Wytłumacz jak to jest
Wytłumacz jak to jest

Znowu czytam
Nieco się spóźnimy
Myślę Co jest
Nie pamiętam bym zapraszał obydwoje
Ale wiem co mówił ten wierny ziomek
Ja nie mogę w ogóle nawet usnąć poza domem
Gdy nie czuję jej oddechów
Jakbym wypełniał płuca gazem
Każdą decyzję podejmujemy razem
Tysiące fochów miliony uśmiechów każdy test
Zdaliśmy nie bez walki Ty kumasz jak to jest
Inny z kolei partii samotników beton
Nie mieszkał nawet tygodnia z kobietą
Pierze sam zmywa zarabia wydaje przepija
Wyrywa porzuca i z kłopotami się nie mija
I czy płaci rachunki czy jara blanty do TV Trwam
Wszystko co robi robi absolutnie sam
Mówią że dziwaczeje a on bierze mnie na stronę mówi
Mes Ty chyba jeszcze kumasz jak to jest

Stary nie skumasz jak to jest
Nie skumasz jak to jest
Nie skumasz jak to jest
To wytłumacz jak to jest
Wytłumacz jak to jest
Wytłumacz jak to jest

Stary nie skumasz jak to jest
Nie skumasz jak to jest
Nie skumasz jak to jest
To wytłumacz jak to jest
Wytłumacz jak to jest
Wytłumacz jak to jest

Młody zwierza się dorosłość to jakiś wyrostek
Nie wiadomo czy się babrać czy olać póki jest dobrze
A gdy dopada z bólu nie możesz nawet bredzić
Zresztą na większość pytań dalej nie znasz odpowiedzi
Może tak może srak może sam może z nią
Może szkoła może praca może escape może dom
Pomysłów sto jeden deadline i cierpliwości kres
Pamiętasz te rozkminy
Na już nie kumasz jak to jest
Jest już na świecie syn mojego kumpla
I z osiemnaście lat będzie trwać ta runda
Ziom lubi resety stety niestety wrócić rano
Odkąd został ojcem to nie uległo zmianom
Muszę siedzieć na placu zabaw z moim szkrabem
By nie płakał potem jak baba liczył i znał alfabet
Nie musi wierzyć ma zrozumieć God Bless
Tyle zadań rodzi stres Ty nie skumasz jak to jest

Mnogość stylów życia relacji raczej
Nie spaja pracujmy chociaż nad
Tym by nas nie oddalała moim ludziom chwała
Moim ludziom w Chorwacji
Hvala