Niewiele trzeba mi
Ja robię to tak jak robić to zawsze chciałem
Za małolata myślałem jak odjebać to żeby za frajer
Nie oddać swojego charakteru zachować
Szczerość i nie przejmować się
Kurwą co chce dorwać się do steru
Mój RAP to sieczka mówiłem Ci to od dziecka
Gdy wszyscy uważali że za wysoka ta poprzeczka
Każdą na mej drodze szmatą pogardzam na całe życie
Nie wiem co Ty na to w dupie mam to
Chcę już być na szczycie
Gdy słońce wchodzi w zenit ja muszę szanse ocenić
I ruszyć pewnie żeby bronić honoru tej ziemi
I słońce wbije się wyżej ja widzę to dokładnie
W momencie kiedy słońce zajdzie
Wtedy to gówno Cię dopadnie
Dziwki patrzą skurwysyny klaszczą
Mówię Ci że nie mam zaufania do tych szmat
Mówię Ci że nie czuję klimatu tego syfu
Używam sprytu używam rapowego dynamitu
Tyle jeszcze myśli słów i godzin nieszczerości
Kiedy patrzą w moje oczy wzrokiem zazdrości
Niewiele trzeba im niewiele trzeba im
Chociaż w mojej głowie tli się pomysł jak to zmienić
Żeby nie oceniać tych co potrafią mnie docenić
Tyle trzeba mi niewiele trzeba mi
Tyle trzeba mi
By nie oceniać ich
Niewiele trzeba niewiele trzeba mi
By nie oceniać tych którzy chcą ze mną stać
Ze mną być i ze mną pić
To znów kolejny życia aspekt codzienny
Gdy widzę nieszczere gęby
W moment puszczają mi nerwy
Z drugiej strony
Nie mogę pogodzić się z porażkami
By Ci w porządku nie byli przeze mnie źle oceniani
Ale skąd mam wiedzieć komu wierzyć
Jak rozpoznać tych co się nazywają
Przyjaciółmi tworząc o mnie kolejny mit
Kiedy ja tworzę nowy hit hit hit hit
Nieważne to co widzą
Nieważne to co słyszą
Nieważne to co myślą i to czego nienawidzą
Nieważne to co mówią
Nieważne to co tworzą
Pierdole ich wszystkich bo to nawet nie mój poziom
Ja chcę nie nienawidzieć choć wrogość siedzi we mnie
Wszystko spokojnie idzie gdy szanujemy się wzajemnie
Doceniam Twoją szczerość
Ty doceń moją pracę
Doceńmy nie oceńmy się nawzajem pokazując klasę
W odwadze mówić że nienawidzę ich