Pełna szkatułka


Wreszcie nadszedł ten dzień
Gdy czarne chmury odleciały gdzieś na dobre
Karmi słońce nie cień
Dobre intencje powróciły do mnie szczodre
Proszę nie hejtuj już o nie
Szedłem przez wiatr sztormy burze i żar
Wreszcie pełna ma szkatułka

Nigdy nie sądziłem że to zajdzie tak daleko
Zwłaszcza że w życiu szczególnie nigdy nie było lekko mi
Nieraz z pustą bletką bujałem się bez floty i
Nieraz pusty brzuch wpędzil mnie w syte kłopoty milcz
Co ty wiesz o tym grzejąc dupę przy kominku
Los kręci jak papiloty trawi zwłoki mamisynków
W resztki szans leżą pod blokiem z tymi
Co popadli w trans nie przebyli nawet mili ha
Co mi się dziwisz odkuwam lata niedoli
W bani mi się nie pierdoli chce poczuć co to homara smak
S8 nie było tak piękne w telewizji co Cie boli
Gdy ja i mój bolid pędzimy przed siebie gaz
Daję ci blask pochodnia oświeca losu ścieżki
A paradoksalnie to Ty prowadzisz mnie do mej mekki
Paranormalnie połączeni jak synapsy lejesz sznapsy
Kręcisz lolki dzis celebrujemy ej buda psy

Wreszcie nadszedł ten dzień
Gdy czarne chmury odleciały gdzieś na dobre
Karmi słońce nie cień
Dobre intencje powróciły do mnie szczodre
Proszę nie hejtuj już o nie
Szedłem przez wiatr sztormy burze i żar
Wreszcie pełna ma szkatułka

Od lat w pełnym gazie nie wchodzi w grę zamułka
Za dzieciaka w uszach 2Pac snułem marzenia na murkach
Nie o fejmie czy dupach raczej o płytach i loopach
Rap to pasja nie fucha zawsze linijki z serducha
Dzisiaj pełna ma szkatułka dzięki ziomom za pomoc
Mogę polegać na kumplach pomogliście to popchnąć
Płyniemy z tym dalej płyniemy z tym pod prąd
Dla was hałas ziomale najważniejsze być sobą
I jestem nim uwierz najlepiej jak potrafię
Dziś wpada papier na jachty chcę zmienić tratwę
Z dala od popowych karier oświetlony słońca blaskiem
W pełni pogodzony z losem wciąż jestem tym chłopakiem
Który wyrósł na blokach przeżył nie jeden dramat
Dzisiaj robi to co kocha od zawsze wie o co come on
Biuro Ochrony Rapu one love Ganja Mafia
Do przodu bez strachu z miłością do całego świata

Wreszcie nadszedł ten dzień
Gdy czarne chmury odleciały gdzieś na dobre
Karmi słońce nie cień
Dobre intencje powróciły do mnie szczodre
Proszę nie hejtuj już o nie
Szedłem przez wiatr sztormy burze i żar
Wreszcie pełna ma szkatułka

W moim studio na relaksie realizuję pasję
A ciasne studio zamieniłem w chatę na wypasie
Skarbie ostatnia zwrotka i już lecę na kolację
Gdzie pełny talerz ciepło i te romantyczne akcje
Lecimy na wakacje nie na sankcję zwijam mandżur
Chcę ujrzeć piękno świata od Paryża po Katmandu
I już nie wypuszczę piórka o nie kochana
Zadbam by życie miało smak truskawek i szampana
Mam kompana to przyjaciel ponad blitem
I lubimy się najarać tak że ziemia myli się z sufitem
10:10 z kawa i dziesiatym splifem
Dziesiątkujemy wzory po dziesiatym z dumą nosisz 10 liter
Zawróciłem pod szczytem gdzie czeka nicości pustka
Nic nie cieszy jak marzenia i gruby lolek przy ustach
Nie zapomnę kim jestem i dam z siebie więcej dobra
Pamiętaj łączy nas coś więcej niż autograf

Wreszcie nadszedł ten dzień
Gdy czarne chmury odleciały gdzieś na dobre
Karmi słońce nie cień
Dobre intencje powróciły do mnie szczodre
Proszę nie hejtuj już o nie
Szedłem przez wiatr sztormy burze i żar
Wreszcie pełna ma szkatułka