Proszę nie płacz


Nie mam już chęci na ciągłe czekanie
Boję się śmierci, nie chcę jej na stanie
Tyle energii, sztuczny jak atrament
A dzisiaj mogę przez nią mieć przejebane
Wpadam w kompleksy i rozmawiam z fanem
Wspominam brata, alkohol i mamę
Wspominam że nie brakuje mi ich wcale
A boję się, że powiem o tym w wywiadzie
Czeka na mnie hotel i Uber z szampanem
Czasami myślę, że wygrałem w Mam Talent
Gdybym się tu nie wbił, to nie wiem co dalej, bo wbiłem się tak, że wszystko rozjebałem
Gdy wszystko się sypie, czuję się jak frajer
Nikt nie dał miłości, a się zakochałem
A gdy w kamienicy słyszeliśmy łkanie przez pasy ulicy spierdalałem z bratem do babci