Po Drugiej Stronie Lustra
Po drugiej stronie lustra
Winą mnie błogosławisz
Obdarzasz imionami
Burzę zbiera ten ci sieje wiatr między słowami
Ty gdy mówisz o mnie przy mnie stań
Już wystarczy bzdur i cichych zdań
Coś chowasz przekręcasz układasz jak chcesz
Zapluwasz jadem najmniejszy mój gest
Ze śmiechem zniszczyłeś mój trud
Za trochę srebra sprzedałeś mnie znów
Nie nie pierwszy raz
Hej zostaniesz sam
Hej na pewno nic się nie zmieni
Bo przecież kochasz ten chory stan
Na pewno rzucisz kamieniem
Pokażesz wszystkim kto tutaj jest pan
Hej na pewno nic się nie zmieni
Bo przecież kochasz ten chory stan
Na pewno rzucisz kamieniem
Pokażesz wszystkim kto tutaj jest pan
Zjednoczonym chórem
Diabli tylko wiedzą jakim cudem
Stoimy murem
Tarczą jedności odbijamy głupoty kulę
Chcesz być życia królem
Życie to nie wspinaczka po trupach na górę
Gotuj miksturę
I tak wyciągnie łapę po twoją skórę
Zjednoczeni różno jedni
Zjednoczeni bez kłamstw
W obcych ciałach lecz trwamy
To tylko ikony bez warstw
Zrywać propagandy mentalne kajdany
Które oblec nas chcą
Po prostu zobacz to zobacz to
Prohibicja na dobro
To chodź
Nic się nie zmieni nic się nie zmieni
Od nadiru po zenit
Hej na pewno nic się nie zmieni
Bo przecież kochasz ten chory stan
Na pewno rzucisz kamieniem
Pokażesz wszystkim kto tutaj jest pan
Hej na pewno nic się nie zmieni
Bo przecież kochasz ten chory stan
Na pewno rzucisz kamieniem
Pokażesz wszystkim kto tutaj jest pan
Nie chce słyszeć twoich pochwał
Nie chce wiedzieć kim mam zostać
Hej na pewno nic się nie zmieni
Bo przecież kochasz ten chory stan
Na pewno rzucisz kamieniem
Pokażesz wszystkim kto tutaj jest pan
Na pewno rzucisz kamieniem
Pokażesz wszystkim kto tutaj jest pan
Na pewno rzucisz kamieniem
Pokażesz wszystkim kto tutaj jest pan