To bylo tak
To było tak, to było tak
Przyjęcie nudne się kończyło
Gdy nagle ukazała się we drzwiach
To było tak, to było tak
Na alarm serce mi zabiło
Ktoś na jej widok szepnął „ach"
A we mnie coś szepnęło tak
Cały długi dzień marzyć czekać śnić
By na krótką noc z tobą jedną być
Gdy za oknem słota
Tonąć dwojgiem ciał w jednym wspólnym śnie
Gdy za oknem deszcz cicho szepce że
Listopad
Nie potrzeba słów słowa śpiewa wiatr
Zegar żegna gdzieś odchodzącą w świat
Godzinę
Caluteńką noc z tobą jedną być
Żeby potem móc tym wspomnieniem żyć
Żeby potem móc tym wspomnieniem żyć
To było tak, to było tak
Jej mężem został pan z wąsikiem
Co miał hurtowy handel rur i blach
To było tak, to było tak
Na jawie szanse miałem nikłe
Dlatego też po kilku dniach
Zacząłem ją nawiedzać w snach
Cały długi dzień śniłem o tym by
Przez króciutką noc dzielić z nią te sny
Nim je spłoszą zorze
I prowadził mnie uskrzydlony bóg
Na mych marzeń i jej mieszkania próg
Na Hożej
Umówiony stuk do wiadomych drzwi
Szelest bosych stóp szum wezbranej krwi
O Boże
Za oknami biel księżycowej mgły
Świerszcza cichy trel trzepotanie ćmy
Świerszcza cichy trel trzepotanie ćmy
To było tak, to było tak
Mąż wcześniej wrócił z Sochaczewa
I z bronią w dłoni nagle wpadł i zbladł
To było tak, to było tak
W zaświatach teraz się podziewam
Lecz zacnych diabłów znana moc
Pozwala wracać mi co noc
Cały długi dzień męczę się za dwóch
Bym na krótką noc zakochany duch
Znów powracał oto
Umówiony stuk do wiadomych drzwi
Szelest bosych stóp już otwierasz i
I nikogo
Tylko świerszcza trel trzepotanie ćmy
Pytasz „Czy to ty"
„Tak najmilsza ja
Tu jestem
Lecz choć tak bym chciał nie dorówna już
Obcowaniu ciał obcowanie dusz
Nie dorówna już obcowanie dusz"