Pani Kasia
Gdy ktoś czasem do mnie trafi
Znajdzie miejsce na parafii
Gdzie jest cicho jakby makiem zasiał
W jednym z takim miejsc za kioskiem
W oficynie na Kluczborskiej
Mieszka na parterze pani Kasia
Nie jest stara ani młoda
Wie że już nie ta uroda
Lecz uśmiecha się i jakoś sobie radzi
Zanim wstanie dzień nad miastem
Nie śpi już i do trzynastej
Pani Kasia mówiąc wprost prowadzi
U pani Kasi kupić jest najlepiej
U pani Kasi wcześniej jest niż w sklepie
U pani Kasi trunki przenajczystsze
Bo pani Kasia walczy z bimbrownictwem
Cicho u niej i spokojnie
Zamieszkała tu po wojnie
Dwoje dzieci wykształciła jak należy
Zawsze przestrzegała prawa
Lecz że zmieni coś ustawa
O trzeźwości pani Kasia już nie wierzy
Dla siebie nie dla korzyści
Raz na tydzień okna czyści
Raz w miesiącu zmienia też firankę
W pas się jej milicjant kłania
A spod czwórki pani Mania
Obiecała jej załatwić zamrażarkę
U pani Kasi czysto jak w aptece
U pani Kasi schowek jest za piecem
U pani Kasi kupić możesz zawsze
A pani Kasia czci ustawodawcę
Staje handel gdy w niedzielę
Pani Kasia po kościele
Drobnym kroczkiem maszeruje hen na cmentarz
Mąż był dobry chociaż pijak
Syn abstynent za to żmija
Dwoje wnuków już jej wpisał na inwentarz
Po obiedzie gdy pozmywa
Pani Kasia odpoczywa
W końcu ona cały dom na barkach dźwiga
A wieczorem przy stoliku
Liczy w małym zeszyciku
Znów za tydzień wzięła więcej niźli sztygar
Jeśli może zdzierać z ciebie PONAL
Te dwie stówy niech weźmie raczej ona
Tej z PONAL u forsy próżno szukać
Pani Kasia wychowa za to wnuka
Na panią Kasię naprawdę nie ma mocnych
Nie panią Kasię straszyć sklepem nocnym
Do pani Kasi wstąpcie przy okazji
Jedna uwaga pukać cztery razy